Do tej pory ekipa trenera Dariusza Kaszowskiego poza jedną wpadką prezentowała się bardzo dobrze. Goście z Wrocławia pojechali do jaskini lwa głównie po naukę. Początek spotkania wskazywał jednak, że dla ekipy z Podkarpacia nie będzie to spacerek. W szeregach Śląska dobrze prezentował się doświadczony Przemysław Hajnsz. Dłużna nie pozostawała mu ikona Sokoła, Maciej Klima. Premierowa odsłona była jednak bardzo zacięta i dopiero pod koniec łańcucianie wypracowali sobie kilka oczek zaliczki, prowadząc 21:17.
Z każdą chwilą Sokół się jednak rozpędzał. Celnie zza łuku przymierzył Tomasz Fortuna, akcją 2+1 popisał się Rafał Kulikowski, co w konsekwencji sprawiło, że ekipa z Podkarpacia mogła spokojnie kontrolować przebieg spotkania. Gracze Dariusza Kaszowskiego po raz kolejny grali bardzo twardo w obronie. Śląsk miał ogromne problemy z tym, by powiększać swój dorobek punktowy. Marcin Pławucki wyprowadził swoją drużynę na najwyższe w meczu prowadzenie - 37:26. Wrocławianie przed zejściem do szatni przeżywali kryzys, który znacznie odbił się na wyniku. Już po 20 minutach Sokół miał 16 oczek więcej od przeciwnika i był na najlepszej drodze do kolejnego zwycięstwa.
Gospodarze nie grali porywających zawodów, ale spokojnie wystarczało to na Śląsk. Trzecia odsłona to dużo chaosu i niecelnych rzutów. To jednak Sokół potrafił opanować sytuację i po rzucie Fortuny prowadził 51:30 i mógł być pewny swego. Goście kompletni się pogubili, a bardziej doświadczony zespół z Łańcuta wypunktował rywala.
W ostatniej kwarcie nic się nie zmieniło. Faworyt spokojnie kontrolował tempo gry, a wypracowana wcześniej przewaga pozwoliła trenerowi Kaszowskiemu na wprowadzenie na parkiet zmienników. Ostatecznie Sokół wygrał z beniaminkiem z Wrocławia 76:54.
Znakomitą formę zaprezentował Maciej Klima, który poza 21 punktami popisał się pięcioma zbiórkami i trzema asystami. W szeregach pokonanych wyróżnili się Przemysław Hajnsz i Filip Czyżnielewski, którzy zdobyli po 13 oczek.
O tym, że nie było to wielkie widowisko najlepiej świadczy liczba strat. Goście popełnili ich aż 25! Słabo w tym elemencie wypadł także Sokół, który mimo wysokiej wygranej miał ich aż 17. Gospodarze wygrali jednak zdecydowanie walkę o zbiórki (33:24) oraz zagrali zdecydowanie bardziej zespołowo, co odzwierciedla statystyka asyst (19:12).
Max Elektro Sokół Łańcut - WKS Śląsk Wrocław 76:54 (21:17, 21:9,16:10,18:18)
Sokół:
Klima 21, Wrona 12, Koszuta 12, Pławucki 7, Balawender 7, Fortuna 6, Kulikowski 5, Pisarczyk 4, Czerwonka 2, Jakóbczyk 0.
Śląsk:
Hajnsz 13, Czyżnielewski 13, Jakubiak 11, Wysocki 7, Żeleźniak 6, Gworek 2, Wilczek 2, Krakowczyk 0, Sanny 0, Pruefer 0.