Pogoń Prudnik będzie w pierwszej czwórce? Kacper Stalicki: Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Drużyna z Prudnika doznała w tym sezonie dwóch niespodziewanych porażek. Jej bilans wygląda jednak bardzo dobrze. Jak ostatnie wydarzenia w klubie ocenił Kacper Stalicki?

Pogoń Prudnik chce w tym sezonie namieszać w lidze. Podopieczni trenera Tomasza Michalaka co prawda nie ustrzegli się kilku wpadek, jednak ich gra wygląda bardzo obiecująco. W ostatniej kolejce drużyna z Opolszczyzny pewnie pokonała Basket Poznań, a bohaterem gospodarzy był z pewnością 23-letni Kacper Stalicki.

WP SportoweFakty: Zatrzymaliście drużynę z Poznania na 52 punktach. Rozumiem, iż to właśnie defensywa była kluczem do triumfu Pogoni Prudnik?

Kacper Stalicki: Zgadza się. Myślę, że nasza defensywa i twarde warunki, które postawiliśmy przeciwnikowi, od samego początku były kluczem do tego zwycięstwa. W pewnym momencie wdaliśmy się w niepotrzebną wymianę z młodym zespołem z Poznania, rywale zniwelowali 20 punktów przewagi do 12. Cały czas pracujemy nad tym, aby takie przestoje nie miały miejsca w naszej grze.

[b]

Byłeś wiodącą postacią Pogoni, zdobywając 20 punktów. Był to twój najlepszy mecz w tym sezonie?[/b]

- Nie mnie to oceniać. Najważniejsze jest dobro zespołu i odniesione zwycięstwo. Ciesze się, że koledzy mnie kreowali i mogłem dołożyć swoją cegiełkę.

Zostałeś wybrany do najlepszej piątki kolejki naszego portalu. Jest to dla ciebie dodatkowy bodziec do ciężkiej pracy?

- Jestem typem człowieka, który cały czas chce się rozwijać i poprawiać swoją grę, aby zespół miał ze mnie jak największy pożytek. Takie wyróżnienia na pewno są miłe i motywują do dalszej ciężkiej pracy.

W niedzielę zagrałeś świetnie, ale spotkanie z Basketem Poznań rozpocząłeś na ławce rezerwowych. Był to dla ciebie przed meczem jakiś powód do niepokoju?

- Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Zawsze jestem tak samo skoncentrowany i gotowy do gry, niezależnie od tego czy wejdę na parkiet z ławki czy w pierwszej piątce.

Pogoń Prudnik zajmuje 5. miejsce w lidze
Pogoń Prudnik zajmuje 5. miejsce w lidze

Mam problem z oceną gry Pogoni po 10. kolejkach. Z jednej strony potraficie na wyjeździe pokonać Spójnię Stargard Szczeciński czy Noteć Inowrocław. Z drugiej jednak porażki z SKK Siedlce czy Nysą Kłodzko była sporą niespodzianką. Skąd się bierze nierówna forma "Dumy Opolszczyzny"?

- W tym roku rozgrywki są bardzo wyrównane. Po tych meczach co wspomniałeś odczuwamy jednak duży niedosyt. W każdym sporcie bywają lepsze i gorsze dni, w których zdarza się słabsza dyspozycja zespołu. Cały czas pracujemy nad tym, aby ograniczyć do minimum tego typu wpadki.

Mimo kilku wpadek, zajmujecie wysokie 5. miejsce w tabeli. Wzięlibyście w ciemno taki wynik przed sezonem?

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc czujemy lekki niedosyt. Nie mielibyśmy nic przeciwko, aby po sezonie zasadniczym znajdować się w okolicy 4 miejsca.

Twoja kariera przeplata się między Prudnikiem a Sopotem. Czujesz sentyment do Trefla?

- Na pewno przygoda w tak renomowanym klubie jak Trefl Sopot była dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem. Wiele się tam nauczyłem, trenując u boku takich ikon koszykówki jak Filip Dylewicz, Łukasz Koszarek czy Adam Waczyński. To jest jednak przeszłość. Obecnie skupiam się na grze w rodzimej Pogoni i ciesze się, że mogę reprezentować jej barwy.

Gdy widzisz jak obecna drużyna z Sopotu jest czerwoną latarnią TBL to myślisz sobie, że byłbyś w stanie poradzić sobie w tym klubie?

- Gdy byłem w Treflu, była to drużyna aspirująca do tytułu mistrza Polski. Na pewno teraz będąc w tym klubie miałbym dużo większe szanse na występy w ekstraklasie niż wtedy. Natomiast na chwilę obecną kompletnie się na tym nie skupiam. Liczy się tylko Pogon Prudnik i gra o najwyższe cele z tym klubem w pierwszoligowych rozgrywkach.

Rozmawiał Jakub Artych

Komentarze (0)