Jacek Seklecki: Jesteście po małej rewolucji w drużynie. Odszedł jeden z liderów – Ousmane Barro, a także trener Adamek. Jaka jest atmosfera w zespole po tych wydarzeniach?
Adam Waczyński: Atmosfera jest nadal bojowa, dlatego też mamy nadzieję, że uda nam się zwyciężyć jeszcze w styczniu. Przed nami trzy ważne spotkania, od których tak naprawdę zależeć będzie, czy zostaniemy w lidze, czy też nie. Wszyscy jesteśmy mocno zmotywowani i nie patrzymy w przeszłość, ani również na to, kto odszedł z drużyny. Gramy swoje i zobaczymy, co przyniosą najbliższe mecze.
Każda zmiana, szczególnie na stanowisku trenera, niesie za sobą jednak pewne konsekwencje.
- Różnie to z tym bywa. Na pewno tydzień treningowy został dość znacznie zmieniony, przez co niektórzy są bardziej zmęczeni, niż zwykle. Mam jednak nadzieję, że ta praca pomoże nam w wytrzymaniu 40 minut wysiłku na bardzo dobrym poziomie. Na treningach jest nas mniej, ale chęci do ciężkiej pracy nie brakuje.
Mówiło się, że wasze problemy wynikają poniekąd z kłopotów finansowych i braku wypłacalności wobec zawodników.
- Różne mogą być tego przyczyny. Klub miał pewne zaległości w stosunku do zawodników, również w stosunku do mnie, ale wszystkie sprawy zostały już wyjaśnione, a pensje płacone są na bieżąco, dlatego dla mnie nie było tej sprawy.
Drużynę przejął trener Młynarski. Jak przebiega współpraca z tym szkoleniowcem?
- Bez najmniejszych problemów. Trener Młynarski wprowadza luźną atmosferę do zespołu, przez co nasze kontakty są bardzo dobre, a i podczas meczów o wiele mniej stresu.
Przed wami mecz z PBG Basket Poznań. Jak pokonać ten zespól?
- Wiemy, że zespół z Poznania jest lepszy personalnie od naszej drużyny, ale to w żadnym stopniu nie powoduje tego, że zrezygnujemy z walki w meczu tak łatwo. Musimy grać kontrą, próbować zabiegać i zamęczyć niejako przeciwników. Mamy przewagę własnego parkietu, a wiemy, że PBG Basket nie gra zbyt dobrze w meczach wyjazdowych. Widzimy nasze szanse w powstrzymaniu Adama Wójcika, ale czy to nam się uda, to już okaże się po meczu.
PBG Basket ma nad wami 19 punktów przewagi z bezpośredniego meczu. Niełatwo będzie odrobić taką stratę?
- Zgadza się, że tyle punktów nie będzie łatwo odrobić, ale my w przede wszystkim skupiamy się na tym, aby wygrać, dlatego też zrobimy wszystko, aby zdobyć dwa cenne punkty przeciwko sąsiadowi z tabeli.
Ten mecz można określić mianem tych o życie, ponieważ porażka praktycznie skazuje was na spadek z ligi. Później pozostaną wam wyjazdy do Kwidzyna, Sopotu, Zgorzelca i Starogardu Gdańskiego, a także mecze z Energą Czarnymi i Atlasem Stalą we własnej hali.
- Jest w tym sporo racji, gdyż ten mecz jest podwójnie ważny. Na pewno dla PBG Basket spotkanie to jest równie ważne, chociaż po naszych ostatnich wydarzeniach personalnych, mogą podejść do meczu rozluźnieni, z czego oczywiście skrzętnie skorzystamy. Na razie myślimy o zespole trenera Kijewskiego, a o tych pozostałych pomyślimy później.
W najbliższym spotkaniu zadebiutuje nowy obwodowy zawodnik – Howard Frier. Nie boisz się o minuty dla siebie?
- Nie myślę o tym w ten sposób. Nasz nowy zawodnik jest w Wałbrzychu po to, aby nas wspomóc, dlatego mam nadzieję, że pomoże nam w kreowaniu pozycji oraz uspokojeniu gry. To jest gracz, który częściej będzie grał na pozycji numer jeden, bo właśnie na niej, po stracie Rafała Glapińskiego, brakuje nam zawodnika.
Odbył już kilka treningów z zespołem. Jak się prezentuje?
- Widać, że Howard to doświadczony zawodnik. Bardzo często penetruje, a to pomoże nam w otwieraniu wolnych pozycji na obwodzie. Przez ostatnie dni zapoznawał się z naszą taktyką, dlatego wierzę w to, że zaprezentuje się bardzo dobrze przeciwko PBG Basket.
W ostatnich dniach w PLK można zauważyć podkupywanie zawodników. Czy i Ciebie bogatszy klub nie chciał podkupić?
- Chciał, ale więcej nie mogę powiedzieć. Mogę zapewnić, że nie jestem w żadnych zaawansowanych rozmowach z jakimkolwiek klubem. Skupiam się na grze w Victorii Górniku i na utrzymaniu się tego zespołu w PLK!