- Mamy trudny okres, ale trzeba sobie z tym poradzić - mówi Grzegorz Kulka, młody podkoszowy Trefla Sopot, który w środowym spotkaniu był jednym z lepszych koszykarzy w swojej drużynie. Zanotował najwyższy wskaźnik efektywności "15". Gracz zdobył dziesięć punktów i miał trzy zbiórki.
Do przerwy o grze sopocian można było mówić same pozytywy. Wyrachowana gra po obu stronach parkietu pozwalała realnie myśleć o pierwszej wygranej w tym sezonie.
- Pierwsza połowa szła po naszej myśli. Graliśmy agresywnie w obronie, a w ataku nasza gra wyglądała całkiem nieźle. Dobrze dzieliliśmy się piłką, wykreowaliśmy sporo otwartych pozycji - potwierdza Kulka.
Jednak później rzeczywistość kompletnie się odmieniła. Do głosu doszli dąbrowianie, którzy w błyskawicznym tempie odrobili straty, a później zaczęli odjeżdżać gościom z Sopotu. Co stało się z ekipą Zorana Marticia?
- Po zmianie stron wszystko się odmieniło. MKS wyszedł agresywnie nastawiony i nie umieliśmy sobie z tym poradzić. Dużo krzywdy zrobił nam Sam Dower. Daliśmy się temu zawodnikowi otworzyć i to też zaważyło o losach meczu - komentuje gracz Trefla.
- Staraliśmy się walczyć do samego końca, ale to na nic się zdało. MKS był lepszą drużyną i wygrał - kończy niepocieszony zawodnik z Sopotu.