MSR (MySynergy Rating) to wskaźnik, nad którym pracuję już od kilku lat. Obrazuje to w jaki sposób dany gracz NBA wypada w roli jaką pełni na boisku, zarówno w ataku, jak i w obronie.
MSR opiera się na 10 różnego typu zagraniach w ataku, 7 rodzajach akcji w obronie i asystach pod sam kosz. Wykorzystuje dane statystyczne Synergy Sports Technology i te ze strony "Basketball Reference". Pracujemy nad tym, aby wskaźnik ten był powszechnie dostępny. Póki co, będę przemycał go w różnego rodzaju podsumowaniach.
Za nami już pierwszy miesiąc sezonu regularnego i w przypadku debiutantów widać już mniej więcej jakie role pełnili będą oni w swoich nowych drużynach. Pierwszy miesiąc to dobry moment na podsumowanie, bo w ciągu kilku kolejnych tygodni młodzi gracze będą zderzać się z tzw "ścianą" - przekonają się jak trudny i wyczerpujący jest 82-meczowy sezon regularny NBA. Wielu z tych grających teraz dobrze debiutantów dowie się wkrótce, że różnica między bardzo dobrymi, a przeciętnymi graczami, polega na ich regularności - czy są w stanie mecz w mecz grać na równie wysokim poziomie. Dlatego coraz częściej przytrafiały im się będą ogromne wahania formy i być może też z czasem zaczną tracić minuty, zwłaszcza w tych zespołach, które nastawione są na wynik.
Klasa Draftu 2015 już teraz jest moją ulubioną klasą w ostatnich latach. Aż roi się w niej od utalentowanych ofensywnie graczy, takich jak Karl-Anthony Towns czy Jahlil Okafor, ale przede wszystkim jest w niej wielu potencjalnie bardzo dobrych obrońców, jak choćby Kristaps Porzingis albo Justise Winslow, który już teraz w Miami Heat (obrona nr 2 w NBA) dostaje rolę defensywnego specjalisty. Gracze tacy jak Emmanuel Mudiay, Stanley Johnson Junior i D'Angelo Russell zaczęli swoje kariery gorzej, ale wszyscy z nich to gracze kozłujący. A oni na początku mają trudniej, bo dla kozłujących NBA to zupełnie nowy sport, inny niż koszykówka akademicka czy ta szkół średnich.
Oto jak MSR póki co widzi debiutantów. Za minimum, aby znaleźć się na poniższej liście, przyjąłem 55 rozegranych minut. Nie reaguj tylko nader emocjonalnie na egzotyczną kolejność graczy. MSR opisuje przede wszystkim to jak gracze wypadają w swoich rolach, a nie to który z nich jest lepszy. Czy tym bardziej nie opisuje tego, który z nich będzie lepszy za pięć lat od teraz.
5,4 - Lamar Patterson (Atlanta Hawks) - 16,8 minut na mecz. Zapytasz "kto?!". Odpowiedź: człowiek, który na starcie sezonu wyrzucił z rotacji Tima Hardawaya Juniora, za którego Hawks oddali do Knicks wybór w I rundzie ostatniego draftu. I to nie tak, że Generalny Menedżer Hawks jest zły na to, że Hardaway Jr przegrywa miejsce w rotacji z jakimś szerzej nieznanym graczem, który został wybrany z nr 48 Draftu 2014, a poprzedni sezon spędził w Turcji... Prezydent Hawks i trener Hawks to jedna i ta sama osoba - Mike Budenholzer. Patterson rozegrał dotychczas 201 minut w 12 meczach. Ma 24 lata, mierzy 196 cm wzrostu i budową ciała przypomina przysadzistego Wesa Matthewsa. Póki co, trafił tylko 7 z 27 trójek, ale daje Atlancie niespodziewaną wartość jako obrońca. Hawks z nim na parkiecie są aż o 6,5 punktów na 100 posiadań lepsi, niż gdy siedzi na ławce. Budenholzer coraz częściej używa go razem z pierwszą piątką i zdarza mu się już nawet kończyć mecze. Dopiero co w piątek jego ścięcie pod obręcz w ostatnich minutach meczu w Memphis zupełnie zaskoczyło Jeffa Greena. Hawks budują sobie gracza typu "3-and-D". Siłą MSR dotychczas było zauważanie takich graczy, nawet w małych minutach jakie rozegrali.
5,0 - Karl-Anthony Towns (Minnesota Timberwolves) - 14,2 punktów, 9,4 zbiórek, 2,3 bloku, 52 proc. z gry. Towns jest prawdziwym nr 1 na tej liście, bo obok Okafora i Porzingisa jest w grupie najczęściej wymienianych obecnie kandydatów do nagrody "Rookie of the Year". Osobiście obawiałem się o wybieranie Townsa z nr 1 i dziś jego gra sprawia, że próbuję wykasować stare tweety... Towns "miał" nie posiadać w NBA żadnej elitarnej umiejętności, ale już dziś widzę, że "elitarna" będzie jego nieprawdopodobna wszechstronność, jak na kogoś kto mierzy 213 cm wzrostu. Towns już teraz jest ofensywnie lepszym graczem niż Anthony Davis. Trafia solidne 43 proc. w akcjach tyłem do kosza i traci piłkę w zaledwie 9 proc. tych posiadań. W repertuarze ma klasyczny półhak, ma półhak w biegu i raczkującą pracę stóp. Ale to oczywiście nie wszystko - Towns zdobywa 0,99 punktów na posiadanie w akcjach "pick-and-roll", które dominują jego produkcję w NBA. Potrafi zarówno ściąć do kosza po postawieniu zasłony, jak i zrobić szybki odskok i trafić z półdystansu (potrafi zrobić to po szybkim koźle - bardzo naturalnie), jak i za trzy (2/7). A do tego już teraz jest plusowym obrońcą, który zablokował 36 rzutów w 16 meczach. O, i potrafi zaskoczyć dobrym kozłem, wyprowadzając kontratak. Towns w zasadzie potrafi zrobić wszystko. A to już samo w sobie jest elitarne.
3,0 - Devin Booker (Phoenix Suns) - 12,1 minut, 60 proc. za trzy. Devin Armani Booker był przed draftem ulubieńcem analityków. I szybko przekonujemy się dlaczego tak było. Porównywany do Klaya Thompsona - z uwagi na karnację, pozycję na boisku i bardzo dobry rzut - Booker wchodzi z ławki Suns i trafił dotychczas 9 z 15 trójek w 13 meczach. Nie forsuje rzutów i trafia 51 proc. z gry, a do tego w obronie wie gdzie ma być na boisku, nawet jeśli minie jeszcze kilka sezonów, zanim fizycznie dorośnie do tego, żeby kryć skrzydłowych w NBA. Suns już teraz powinni korzystać z niego częściej, bo z nim na parkiecie są aż o 9.0 punktów na 100 posiadań lepsi, niż gdy siedzi na ławce. MSR obok graczy "3-and-D" bardzo dobrze też wskazuje wysoką wartość zawodników, którzy zapewniają tzw "gravity" (nie chcę się chwalić, ale nie widziałem wskaźnika, który robi to lepiej), czyli tych, którzy w poszukiwaniu pozycji do rzutu, swoim ruchem bez piłki skupiają na sobie uwagę całej oborony. Thompson, Kyle Korver i J.J. Redick to najlepsze tego typu przykłady. Booker może być graczem w podobny deseń. Póki co jeszcze czeka na to, aż Jeff Hornacek zacznie pod niego ustawiać zagrywki.
1,8 - Larry Nance Jr. (Los Angeles Lakers) - 17,9 minut, 53 proc. z gry. Nance Jr to bardzo interesujący skrzydłowy, ale trochę bez pozycji. NBA zmieniła się jednak tak, że w tym momencie "bez pozycji" staje się komplementem. Nance Jr to syn znanego "dunkera" i teoretycznie kryć może w przyszłości trzy-cztery pozycje na boisku, zmieniać krycie na kozłujących i być wielkim zagrożeniem w kontrataku. Jego zasięg rzutu kończy się na półdystansie (choć trafił 1 z 2 trójek), ale póki co zdążył trafić kilka z tych rzutów, które dostał. Problem polega na tym, że Byron Scott użył go w tylko 9 meczach i nawet Kobe Bryant grał w ostatnim tygodniu jako silny skrzydłowy, kiedy Nance Jr oglądał mecz z ławki rezerwowych.
1,5 - Nikola Jokić (Denver Nuggets) - 16,7 minut, 54 proc. z gry. Wg popularnego wskaźnika "Win Shares" ten wynalazek naszego Rafała Jucia (nr 41 Draftu 2014) jest nr 3 wśród debiutantów, tylko za Townsem i Porzingisem. Mierzący oficjalnie 208 cm wzrostu (chyba ciut więcej) Jokić skorzystał na kłopotach z plecami jakie na starcie sezonu ma Joffrey Lauvergne i zajął jego minuty w rotacji Denver. Serb potrafi zrobić na boisku bardzo dużo rzeczy, ale przede wszystkim ma zasięg rzutowy, aż za linię za trzy. Teoretycznie Jokić za te 5-6 kilogramów więcej może być jeszcze jednym talentem na pozycji centra, która ewoluować będzie powoli w pozycję tzw "stretch-centra", czyli środkowego, który grozi rzutem za trzy. Jokić to mądry chłopak, który w defensywie ma bardzo dobre dłonie, czym nadrabia to, że przygotowaniem atletycznym odstaje od atletów NBA. Za rok-dwa może być jednak bardzo dobrym uzupełnieniem Jusufa Nurkica (kolejny gracz wyskautowany dla Nuggets przez Jucia) w nowej polsko-bałkańsko-amerykańskiej wersji Denver.
[nextpage]1,3 - Myles Turner (Indiana Pacers) - 15,9 minut, 55 proc. z gry. Turner rozegrał 8 spotkań, zanim niestety złamał kość w lewej dłoni i wróci do gry pod koniec grudnia. W tych pierwszych ośmiu meczach kontynuował to co pokazał już w Lidze Letniej - zdobywał punkty po grze jeden na jednego: aż 1.6 PPP (punkty na posiadanie) w pięciu izolacjach i bardzo dobre 0.92 PPP w 12 akcjach "post-up". W nich Turner korzysta z zagrożenia rzutowego. Podobnie jak Towns potrafi po zajęciu pozycji i otrzymaniu piłki tyłem do kosza, szybko obrócić się i trafić z półdystansu. Obaj z Townsem wyglądają jakby naoglądali się za młodu Tima Duncana - co prawdopodobnie, sądząc po rocznikach, obaj robili. I słusznie.
0,4 - Nemanja Bjelica (Minnesota Timberwolves) - 26,5 minut, 36 proc. za trzy. Bjelica to nietypowy debiutant, bo już 27-latek. W ostatnim tygodniu nie grał przez kłopoty z kolanem, ale zaraz już będzie gotowy do gry. Póki co aż 65 proc. rzutów Bjelicy to trójki i jest to bardzo ważne dla przyszłości Minnesoty - także tej najbliższej - bo jego umiejętność odskoku po zasłonie, a także umiejętność kozłowania piłki otwierały będą miejsca do penetracji Andrew Wigginsowi, Ricky'emu Rubio i Zachowi LaVine. Będą także dawały miejsce do gry jeden na jednego Townsowi. Bjelica jest po cichu kluczem do tego, aby Timberwolves sprawili sensację i zawalczyli w tym sezonie o playoffy. Dotychczas grał dużo jako zmiennik Kevina Garnetta, ale z biegiem sezonu ma szansę zająć jego miejsce w piątce. Musi tylko nadal zbierać solidne 8.2 piłek PER-36 minut. Niezbierający Bjelica będzie problemem dla Minnesoty.
Pozostałych zawodników MSR ocenia jako póki co jeszcze minusowych. Spróbuję wytłumaczyć dlaczego tak jest w przypadku Porzingisa, Okafora i Mudiaya.
2,0 - Jahlil Okafor (Philadelphia 76ers) - 18,0 punktów, 47 proc. z gry, 68 proc. z linii rzutów wolnych. Żaden gracz w NBA nie zdobył póki co więcej punktów w akcjach tyłem do kosza (tzw. "post-up") niż Król Baletu i Pięści. 115 punktów Okafora w 136 takich posiadaniach (0,85 PPP) to jednak wynik na równi z ligową średnią. Problem Okafora to fakt jak często blokowany jest kiedy dostaje piłkę po ścięciu pod kosz i ma pójść w górę. Zaliczył dotychczas 43 posiadania rzutowe po ścięciach (tzw. "cuts) i zdobywał z nich tylko 0,88 punktu na posiadanie. To strasznie mało i wśród 50 graczy z największą liczbą ścięć gorzej kończą te podania na tacy tylko Nerlens Noel (0,74 PPP), Rudy Gobert (0,81 PPP) i Robin Lopez (0,86). Do tego Okafor nie ma rzutu za trzy i jest przez to mało efektywny jako rolujący/popujący. Okafor świetnie kontroluje piłkę w okolicy pola trzech sekund, ale potrafi dosyć nonszalancko podchodzić do tego jak kończy rzuty. Widzieliśmy to już w Lidze Letniej. NBA to nie NCAA czy szkoła średnia, gdzie dominował wzrostem i wagą. Jego obrona wg MSR nie jest problemem. Tylko efektywność w ataku. Żaden gracz w NBA nie został w tym sezonie zablokowany więcej razy niż J.O. (36). Drugi Damian Lillard nie jest nawet blisko tego wyniku - 24.
3,3 - Kristaps Porzingis (New York Knicks) - 13,3 punktów, 9,1 zbiórek, 1,9 bloku, 41 proc. z gry. W przypadku Porzingisa obrona jest wyceniana jeszcze wyżej niż u Townsa - Porzingis jest wg MSR nr 2 obrońcą, tylko za Pattersonem. Kłopot to jego efektywność w ataku. Jego gra ofensywna jest dużo bardziej zdywersyfikowana niż w przypadku Townsa i zwłaszcza Okafora. Ale w akcjach tyłem do kosza "KP" jest nieefektywny - tylko 0,71 PPP w 31 tzw posiadaniach "post-up". Zdobywa też tylko 0,80 PPP w sytuacjach "spot-up" (to te, gdy dostaje podanie i od razu rzuca, albo dostaje podanie, grozi rzutem i od razu penetruje). A w przełożeniu na bardziej przystępny język - Porzingis trafia po prostu tylko 30,6 proc. rzutów za trzy, a oddał już 49 trójek w 17 meczach. Obie kwestie powinien jednak z czasem poprawić - zwłaszcza efektywność strzelecką (ma bardzo dobrą technikę rzutu). Jego zasięg ramion produkował będzie też mnóstwo posiadań, w których będzie blokował, kradł lub co najmniej wybijał piłkę na aut. Wg MSR Porzingis ma większe szanse być plusowym graczem w NBA niż Okafor. Chociaż Okafor, jeśli pozbędzie się nieco tkanki tłuszczowej i wzmocni motorykę, z czasem powinien lepiej kończyć akcje przy obręczy. Powinien też spokojnie z biegiem lat dodać rzut z dystansu.
10,5 - Emmanuel Mudiay (Denver Nuggets) - 12,3 punktów, 6,1 asyst, 32 proc. z gry. Tak niski wynik Mudiaya może pozwolić ci bardzo łatwo zdyskredytować MSR. Ale daj mi chwilę... Mudiay trafia tylko 32 proc. swoich rzutów z gry i 27 proc. za trzy, popełniając aż 4,1 straty na mecz. Jest super nieefektywny. Owszem - przewodzi debiutantom w liczbie asyst pod kosz (23) i generalnie w asystach, ale póki co kreuje lepiej grę innym, niż samemu sobie. Nuggets są o 7,1 punktu na 100 posiadań lepsi, gdy siedzi na ławce. Mudiay z każdym kolejnym sezonem będzie szedł w górę po drabinie efektywności, a mi być może uda się w końcu lepiej opisać wartość asyst. W NBA jest to bowiem problem, że są one naliczane lekką ręką i asysta asyście nie jest równa.
Na początku stycznia wrócimy do debiutantów i bliżej przyjrzę się tym, których role do tego czasu mogą się zmienić. Wybrany z nr 4 D'Angelo Russell (Los Angeles Lakers) powinien grać więcej, gdy tylko Lakers zawieszą eksperyment przywracania Kobiego Bryanta do życia. Wybrany po nim Mario Hezonja (Orlando Magic) pod presją managementu powinien w końcu znaleźć miejsce w rotacji już szalejącego na ławce Scotta Skilesa.
Z kolei dwaj wielcy rywale, dwaj moi faworyci - mocno minusowy nr 8 Stanley Johnson Junior (Detroit Pistons) i nr 10 Justise Winslow (Miami Heat) - za kilka tygodni od teraz mogą znaleźć się w pierwszych piątkach Pistons i Heat, gdy obaj trenerzy zorientują się, że staną się lepsi, grając wokół lepszych graczy. W Miami kwestią czasu jest to, zanim Winslow zastąpi w piątce Luola Denga. W Detroit przesunięty na ławkę Marcus Morris ofensywnie pomógłby fatalnej ławce Pistons lepiej niż Johnson. A ten z kolei fizycznie już jest gotowy, by bronić skrzydłowych w NBA.