Arcytrudne zadanie mistrzów Polski - pojedynek w Krasnodarze
W tym sezonie w Eurolidze jeszcze nikomu nie udało się wygrać w Krasnodarze. Mistrzów Polski czeka nie lada wyzwanie, tym bardziej, że do Rosji udali się w osłabionym składzie.
Lokomotiv Kubań Krasnodar wyrasta na jednego z kandydatów do wygrania tegorocznych rozgrywek Euroligi. Zespół Georgiosa Bartzokasa kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, gromiąc kolejnych rywali. W ostatniej kolejce rosyjska drużyna pokonała na własnym boisku Żalgiris Kowno 80:50. Do przerwy gospodarze prowadzili nawet... 53:17!
Dobrą informacją dla ekipy Bartokasa jest powrót do składu Anthony'ego Randolpha, który dość długo zmagał się z kontuzją. Amerykanin debiutował w spotkaniu z litewską drużyną, zdobywając 11 punktów.
Słoweński szkoleniowiec w ostatnim czasie nie ma łatwego zadania. Wszystko z powodu sporej liczby urazów, które trapią zespół z Winnego Grodu. Do Krasnodaru drużyna pojechała bez Vlada-Sorina Moldoveanu i J.R. Reynoldsa, którzy są w trakcie rehabilitacji i w przyszłym tygodniu mają wrócić do treningów. Nie w pełni zdrowia jest także Dee Bost, który kontuzji nabawił się w ostatnim spotkaniu ligowym.
Podczas jednego ze starć zawodnik poślizgnął się i doznał skręcenia kostki. Gracz nie pojawił się już na parkiecie do samego końca. Jego uraz nie jest jednak na tyle poważny, jak się początkowo wydawało. Gracz pojechał do Krasnodaru, ale nie ma pewności, czy pojawi się na parkiecie.
Lokomotiv bardzo poważnie podchodzi do piątkowego spotkania. Nikt nie lekceważy mistrza Polski. - Stelmet to zespół grający z wielką energią. Oczekuję od mojej drużyny, że odpowie tym samym. Chcemy narzucić swój styl gry i kontrolować tempo gry. Bardzo zależy nam na zwycięstwie, bo wciąż walczymy o pierwsze miejsce w grupie - przyznaje Bartzokas.
Ekipa z Krasnodaru z bilansem 6:1 zajmuje drugie miejsce w grupie. Rosyjska drużyna ustępuje w tabeli jedynie FC Barcelonie. Oba zespoły mają już zagwarantowany udział w TOP16.