Tak się składa, że w tym sezonie "Czarne Pantery" są przed własną publicznością nie do zatrzymania. Słupszczanie rozprawili się już z czterema rywalami i jako jedna z trzech drużyn są bezbłędni u siebie. To dotyczy jeszcze mistrza Polski Stelmetu BC Zielona Góra oraz... Anwilu.
Podopieczni Igora Milicicia byli na dobrej drodze tego, by przerwać domową passę słupszczan. W trzeciej kwarcie "Rottweilery" wykorzystały impas gospodarzy i odskoczyli na odległość dziesięciu punktów. Włocławianie znaleźli się zatem w znakomitej sytuacji, ale później grali już koszmarnie.
Jeszcze w tej samej odsłonie przyjezdni notowali przestoje, nie potrafili się przełamać w ofensywie i zatrzymać Energi Czarnych. Zawodnicy Donaldasa Kairysa zdołali się przebudzić i zdecydowanie poprawić właściwie w każdym elemencie, co niemalże natychmiastowo odwróciło losy spotkania.
Słupszczanie byli rozpędzeni do tego stopnia, że odjechali Anwilowi. W ostatniej kwarcie udało im się utrzymać przewagę i przypieczętować kolejne zwycięstwo w tym sezonie. To już siódma wygrana "Czarnych Panter" w dziewiątym spotkaniu. Identyczny bilansem legitymuje się tylko Polski Cukier Toruń, a lepszy ma Stelmet.
Gospodarzy do wygranej poprowadził Florin Campbell. Amerykanin był najlepszym koszykarzem w swoim zespole. 29-letni zawodnik stanowił naprawdę wielkie zagrożenie, ale oprócz tego zbierał i rozdawał asysty. Oprócz niego dobre zawody rozegrali Jarosław Mokros (double-double w postaci 15 punktów i 10 zbiórek) czy Łukasz Seweryn.
U gości najskuteczniejszy był David Jelinek, który już do przerwy miał na swoim koncie sporo "oczek". W drugiej części spotkania reprezentant Czech nie był już tak efektywny, ale zakończył starcie z dorobkiem 21 punktów i 8 zbiórek.
Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 77:71 (21:22, 13:18, 27:13, 16:18)
Energa Czarni: Campbell 20, Mokros 15, Seweryn 13, Mbodj 11, Davis 6, Blassingame 5, Borowski 5, Cesnauskis 2, Śnieg 0.
Anwil: Jelinek 21, Dmitriew 13, Oguchi 10, Stelmach 8, Tomaszek 8, Bristol 4, Skibniewski 3, Łączyński 3, Diduszko 1.