Po najlepszym występie w obecnym sezonie (27 punktów i 16 zbiórek przeciwko Sacramento Kings) Marcin Gortat nieco obniżył loty, lecz nie na tyle, aby nie skompletować 11. double-double. Łodzianin przebywał na parkiecie aż 40 minut, w czasie których wywalczył 12 punktów, trafiając sześć z 13 prób z gry. Miał również 12 zbiórek (najwięcej w zespole) oraz trzy asysty.
Nasz jedynak w NBA notuje świetny grudzień. W 13. meczach notuje średnio 16,7 punktu i 10,6 zbiórki - to najlepsze wskaźniki w obecnym sezonie. Co najważniejsze, na parkiecie spędza średnio o siedem minut więcej niż w listopadzie.
Wizards mimo zaledwie dziewięcioosobowej rotacji poradzili sobie z Memphis Grizzlies, odnosząc trzecie z rzędu zwycięstwo. Ojcem wygranej okazał się John Wall, który miał 14 punktów i tyle samo asyst. To właśnie głównie dzięki niemu aż sześciu graczy zanotowało podwójną zdobycz punktową.
- Trafiają czy nie, zawsze w nich wierzę. Oni muszą po prostu wejść w swój rytm gry - tłumaczył Wall, od którego więcej punktów mieli tylko Garrett Temple (20) oraz Ramon Sessions (16).
Niedźwiadki zdobyły sześć pierwszych punktów w meczu, lecz Czarodzieje szybko odrobiły ten nieznaczny deficyt i wyszły na prowadzenie, którego nie oddały już do ostatniej syreny. Kluczem do wygranej była też dobra gra w defensywie, co podkreślał po meczu trener Randy Wittman.
Wizards z bilansem 13-14 zajmują 11. miejsce w Konferencji Wschodniej. Kolejny mecz rozegrają 26 grudnia z Brooklyn Nets.
Washington Wizards - Memphis Grizzlies 100:91 (25:18, 34:30, 22:17, 19:26)
(Temple 20, Sessions 16, Wall 14 - Conley 21, Green 19, Randolph 16)