Artur Mielczarek: Nie oglądamy się na sytuację Śląska. Róbmy swoje

Sporo dzieje się w ostatnich tygodniach w zespole Śląska Wrocław. Działacze podziękowali za współpracę czterem Amerykanom, znacznie uszczuplając skład drużyny. Czy wrocławianie będą w stanie powalczyć z AZS-em Koszalin w poniedziałkowy wieczór?

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty

- Myślę, że zbliżający się pojedynek ze Śląskiem Wrocław będzie typowym meczem walki. Zresztą warto zobaczyć ostatnie spotkanie wrocławian z Asseco Gdynia. Tam było mnóstwo zaangażowania i determinacji - przyznaje Artur Mielczarek, kapitan AZS-u Koszalin.

W ekipie wrocławskiej w ostatnich tygodniach zaszło sporo zmian. W drużynie nie ma już Brandona Heatha, Anthony'ego Smitha, Maurice'a Suttona i Rashada Maddena. Klub nie był zadowolony z ich usług i podziękował za współpracę. To z kolei otworzyło szansę dla zawodników, którzy do tej pory odgrywali role drugoplanowe. Mowa o braciach Norbercie Kulonie i Maksymie Kulonie, a także Mateuszu Stawiaku.

- Drużyna z Wrocławia została mocno odmłodzona. Uważam, że te zmiany zjednoczą zespół z Wrocławia. Zawodnicy będą z pewnością będą chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Jednakże my nie możemy na to patrzeć, że oni nie mają obcokrajowców. Musimy robić swoje, bo w sporcie nie ma sentymentów - komentuje Mielczarek.

Koszalinianie nie chcą jednak zważać na problemy. Chcą jak najszybciej narzucić swoje warunki gry w poniedziałkowym spotkaniu.

- Wrocławianie prezentują bardzo ambicjonalną koszykówkę. Będą chcieli to pokazać w Koszalinie. Musimy tym samym odpowiedzieć. Na pewno postawimy mocną defensywę i będziemy starali się szybko przechodzić do ataku - ocenia kapitan AZS-u.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×