Podopieczni Davida Dedka nie rozpoczęli tego spotkania zbyt dobrze. Akademicy borykali się z nieskutecznością. Poza tym popełniali sporo błędów w ataku, co po części wykorzystali wrocławianie. Wrocławianie wyszli bowiem na prowadzenie, ale ich przewaga nie była wielka.
Śląsk, który niedawno rozstał się z kilkoma zawodnikami, nie miał do dyspozycji zbyt wielu graczy. Trener Emil Rajković ma okrojoną kadrę, ale w pierwszych minutach nie można było tego odczuć. Wojskowi grali naprawdę przyzwoicie i - co najważniejsze - trafiali.
Tyle że goście byli bardzo chimeryczni. Zdarzało im się wprost stanąć w miejscu na kilka minut i bić głową w mur. Żadnych rezultatów nie przynosiły zmiany. Mimo tego przyjezdni mieli skromną przewagę.
Sytuacja na parkiecie zmieniała się kilkakrotnie. W pewnym momencie koszalinianie zdołali wrzucić wyższy bieg i narzucić własny styl rywalowi. Już w trzeciej odsłonie AZS odskoczył i miał nawet dziesięć punktów przewagi. Wówczas wydawało się, że gospodarze są na najlepszej drodze do łatwego zwycięstwa.
Tak się jednak nie stało. Wrocławianie zdołali bowiem podnieść się po kilku ciosach. Fragment naprawdę dobrej gry w wykonaniu Witalija Kowalenki, któremu w sukurs poszli Michał Jankowski Wojciech Jakubiak, sprawił, że WKS odrobił straty i w czwartej odsłonie objął prowadzenie.
Na finiszu wyraźnie lepsi byli jednak zawodnicy Dedka. Mikołaj Witliński, który zaliczył udany występ, oraz Artur Mielczarek w decydującym fragmencie byli skuteczni, wskutek czego akademicy zanotowali ósmą wygraną w tym sezonie.
AZS Koszalin - WKS Śląsk Wrocław 64:59 (10:13, 20:14, 19:18, 15:14)
AZS: Witliński 14, Łukasiak 12, James 11, Auda 10, Mielczarek 10, Wadowski 4, Walton 3, Austin 0, Dymała 0, Walker 0, Dąbrowski 0.
WKS Śląsk: Jarmakowicz 14, Kowalenko 13, N. Kulon 8, Chanas 8, Jakubiak 7, Jankowski 6, Mróz 3, M. Kulon.