Trefl Sopot starał się i walczył do samego końca o korzystny wynik w Hali Mistrzów, ale ostatecznie musiał uznać wyższość Anwilu Włocławek. Koszykarze znad morza przegrali 60:76 i była to dla nich dziesiąta porażka w tym sezonie.
- Jestem częścią drużyny, więc nie mogę być zainteresowany własnymi statystykami, a co za tym idzie - nie jest istotne czy rzuciłem dużo czy mało punktów. Moje punkty są nic nie warte jeśli przegrywamy - mówi Tyreek Duren, amerykański rozgrywający sopockiego zespołu, który zakończył spotkanie jako lider swojej drużyny, autor 13 punktów. 24-latek miał również cztery zbiórki i trzy asysty.
- Myślę, że kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta. Pozwoliliśmy Anwilowi się rozpędzić i złapać wiatr w żagle. W pewnym momencie dysproporcja zrobiła się już zdecydowanie za duża, aby ją zmniejszyć. Walczyliśmy do końca, ale nie mieliśmy szans już wygrać tego spotkania - dodaje Duren.
Trefl przegrywał do przerwy 26:37, ale w połowie trzeciej kwarty miał już 26 punktów straty (28:54). Stało się wówczas jasne, że Anwil tego pojedynku już nie przegra i zgarnie dziewiątą wygraną w Tauron Basket Lidze. Trefl, z bilansem 3-10, jest obecnie na 14. pozycji w tabeli.
- Nie jest łatwo przegrywać kolejny mecz. Anwil to klasowy rywal, ale liczyliśmy na sprawienie niespodzianki. Nie załamujemy rąk i nie zwieszamy głów. Przed nami jeszcze dużo meczów, a swoją pozycję mamy szansę poprawić już w środę - kończy Duren.
30 grudnia sopocianie zagrają u siebie z Rosą Radom.