Amerykanin jest najlepszym strzelcem lubelskiego zespołu. Tym razem trener Dusan Radović postanowił jednak w pierwszej piątce wystawić Jana Grzelińskiego, który finalnie grał przez cały mecz. Kellogg z kolei wszedł na boisko pod koniec pierwszej kwarty i ciągu nieco ponad dwóch minut doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry. - Mieliśmy problem ze zdobywaniem punktów i myślę, że gdyby Nick był w stanie dokończyć mecz, to mielibyśmy po swojej stronie dziesięć do dwunastu punktów więcej - powiedział po spotkaniu Radović.
Szkoleniowiec Startu docenił klasę rywala i podobnie jak Grzeliński, zaliczył torunian do ścisłej ligowej czołówki. - To była dla nas bardzo dobra szkoła. Polski Cukier posiada w swoim składzie ogromnych profesjonalistów, znakomitych zawodników i na ten moment jest to drugi czy trzeci zespół Tauron Basket Ligi - zaznaczył.
Twarde Pierniki zdecydowanie lepiej radziły sobie w zbiórkach. - To był bardzo ważny aspekt meczu. Gospodarze mieli ich aż 44, zaś my ledwie 25. Nasi środkowi zwyczajnie sobie nie radzili z rywalem. Gra Polskiego Cukru opiera się na dobrych wysokich zawodnikach, jak Milosević czy Korniienko. To był ich atut - zakończył Radović.