Udany rewanż Wisły w Eurolidze kobiet!

Zadanie wykonane w 100-procentach! Wisła Can-Pack zrewanżowała się Spar Citylift Girona w Eurolidze kobiet za porażkę z października 2015 roku. Krakowianki triumfowały na własnym parkiecie 54:46.

W spotkaniu z Hiszpankami Wisła nie miała łatwego zadania. Przede wszystkim musiała radzić sobie bez kontuzjowanych Cristiny Ouvina oraz Kateriny Zohnovej, co wobec i tak dość wąskiego składu napawało dość małym optymizmem. Gospodynie punkty zdobywały głównie wykorzystując szybki atak. Tutaj brylowałaYvonne Turner. W grze pozycyjnej sytuacja wyglądała już znacznie gorzej. Stąd to przyjezdne posiadały niewielką przewagę. Często przechwytywały piłkę, a do tego pod koszem dysponowały wyższymi zawodniczkami, które notowały zbiórki. Wśród liderek jeśli chodzi o ofensywę znajdowała się wszechstronna Krisi Givens. Kłopotów przysparzała też Noemi Jordana. Dzięki nim po pierwszej kwarcie wynik brzmiał 14:16.

Sztab szkoleniowy miejscowych wyraźnie zwracał uwagę na poprawę poczynań ofensywnych. Błędy własne należało szybko wyeliminować. Mimo starań ogólny dorobek powiększał się bardzo powoli. Pozytywny symptom dała Laura Nicholls Gonzalez trafiając z dystansu, tyle że dalszych działań o podobnym wydźwięku oglądano za mało. Wyróżniła się natomiast wspominana Jordana. Inteligentna rozgrywająca kilkukrotnie udowodniła, że umie celnie rzucać z dalszych odległości i napsuła krakowiankom trochę krwi. Inna sprawa, że te nie obstawiały dokładnie wszystkich pozycji na własnej połowie, dlatego rywalki znajdowały wolną przestrzeń. Wygrywały zasłużenie 29:23, a wewnątrz małopolskiej ekipy dało się wyczuć napiętą atmosferę. Oczekiwano, bowiem innego przebiegu zdarzeń i większej skuteczności.

Poprawa nastąpiła po długiej przerwie. Grające wąskim składem mistrzynie Polski mocno skupiły się przy obronie. W ten sposób zastopowały oponenta. Chwilę później mozolnie zaczęły odrabiać straty. Za trzy przymierzyła Agnieszka Szott-Hejmej, której doświadczenie kilkukrotnie tego wieczoru okazało się bezcenne. Kawał pożytecznej roboty nadal wykonywała Turner, będąca prawdziwym motorem napędowym kolektywu. Głównie poprzez dążenia Amerykanki udało się odmienić oblicze pojedynku. Moment grozy nastąpił tylko, gdy nogę w stawie skokowym podkręciła Nicholls. Środkowa Białej Gwiazdy kontynuowała jednak występ i pomogła koleżankom walczyć o pełną pulę.

Samo spotkanie obfitowało w liczne pomyłki, zwroty akcji, ale przy takiej rzeczywistości też trzeba sobie radzić. Złote medalistki ekstraklasy pokazały, że walczą do końca, co zostało nagrodzone. W decydującej batalii przez parę minut w ogóle nie padło choćby "oczko". Impas przerwała dopiero Justyna Żurowska - Cegielska W doskonałym momencie przypomniała o sobie, zapewniając drużynie prowadzenie 49:37. Wówczas stało się jasne, iż nikt gospodyniom nie odbierze zwycięstwa.

Cenny triumf przypieczętowała bohaterka starcia – Turner. Teraz Wisła Can Pack jeśli chodzi o następny etap jest już prawie pewna udziału przynajmniej w pucharze Eurocup. Wciąż zachowuje również szansę gry o FinalFour Euroligi.

Wisła Can-Pack Kraków - Spar Citylift Girona 54:46 (14:16, 9:13, 17:4, 14:13)

Wisła: Turner 21, Misiuk 8, Zurowska-Cegielska 8, Szott-Hejmej 6, Zietara 6, Nicholls 3, Peters 2.

Spar:  Givens 25, Jordana 13, Pikciute 3, Kuktiene 2, Knezevic 2, Coulibaly 1, Mingo 0.

Komentarze (0)