David Jelinek: Obrona najmocniejszą stroną

- W czwartej kwarcie pozwoliliśmy im zdobyć tylko 14 punktów. To świetny wynik, więc mam nadzieję, że tak - obrona jest naszą najmocniejszą stroną - powiedział David Jelinek, lider Anwilu Włocławek, po zwycięstwie nad Polskim Cukrem Toruń.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

WP SportoweFakty: Mało kto spodziewał się, że zagracie tak dobrze przeciwko tak groźnemu ofensywnie przeciwnikowi. Tymczasem pokonaliście Polski Cukier Toruń 82:67.

David Jelinek: To jak ten mecz się układał, nakazywało sądzić, że będzie bardzo wyrównany i "ciasny" do samego końca. Tymczasem w końcówce zagraliśmy dość dobrze... To znaczy na tyle dobrze aby wypracować znaczą przewagę.

Dość dobrze... Ta skromność chyba nie na miejscu.

- Cóż... Zagraliśmy naprawdę dobrze w defensywie, to mogę przyznać. Nasza obrona nie pozwoliła im złapać rytmu i wybiła ich z meczu. Byliśmy naprawdę skuteczni w tym elemencie.

W meczu z Polfarmexem mieliście wielkie problemy w ataku, ale obrona już wówczas była na wysokim poziomie. Podobnie jak w starciu z Treflem Sopot jeszcze wcześniej...

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że po świętach czeka nas maraton czterech meczów w bardzo krótkim czasie (w piątek Anwil zakończy tę serię pojedynkiem na wyjeździe ze Startem Lublin - przyp. M.F.) i wiedzieliśmy, że tylko twarda obrona może dać nam sukces w tych spotkaniach. I tak naprawdę, wygraliśmy trzy mecze, ale czwarty jest jeszcze przed nami. Nie możemy o tym zapominać.

Czy obrona zaczyna być znakiem rozpoznawczym Anwilu?

- Na pewno prezentujemy się w tym aspekcie bardzo skutecznie w ostatnich meczach. Polski Cukier przyjechał do nas jako wybitnie groźny zespół w ataku. Zespół, który ma swój system gry i który umie wykorzystać swoje atuty. Tymczasem my w czwartej kwarcie pozwoliliśmy im zdobyć tylko 14 punktów. To świetny wynik, więc mam nadzieję, że tak - obrona jest naszą najmocniejszą stroną.

Ósma wygrana w Hali Mistrzów z rzędu. Tego nikt nie mógł przewidzieć ani oczekiwać.

- To, że nadal utrzymujemy naszą halę niepokonaną to wielka sprawa. Na wyjazdach grało się nam dotychczas różnie, ale jako gospodarze jesteśmy naprawdę mocni i zdajemy sobie sprawę z tego, jakie wsparcie mamy od naszych kibiców. Razem tworzymy taką sytuację.
David Jelinek zdobył 24 punkty w meczu z Polskim Cukrem David Jelinek zdobył 24 punkty w meczu z Polskim Cukrem
Grałeś w Hiszpanii, Turcji i Rosji. Czy kiedykolwiek brałeś udział w serii ośmiu kolejnych zwycięstw u siebie?

- Nie przypominam sobie. Pięć, może sześć... Coś było w Joventucie Badalona, lecz chyba nie aż tyle meczów.

Presja rośnie?

- Na pewno. Nasz licznik cały czas bije i to sprawia, że coraz częściej myślimy o tym, że nie przegraliśmy w naszej hali. Tymczasem nasi przeciwnicy będą przyjeżdżać do nas i nie patrzeć na nic więcej ponadto, żeby zagrać dobry mecz. Ale nie mam żadnych obaw w związku z tym, że presja będzie miała negatywny wpływ na naszą grę. Przeciwnie - cały czas będziemy zdeterminowani, aby kontynuować serię.

Zespół nieustannie się zmienia i poprawia swoją grę. W przypadku meczu z Polskim Cukrem były to zbiórki, wygrane 40:23.

- To wielka sprawa pokonać rywala tak skutecznie w walce na tablicach. Wszyscy wiedzą jak zbiórki są istotne dla losów meczu. Wcześniej mieliśmy z tym sporo problemów, ale tak jak powiedziałeś - zmieniamy się, poprawiamy swoją grę. Nasi wysocy - Kervin Bristol, Robert Tomaszek - zagrali bardzo skutecznie w walce o zbiórki, ale też nie można zapominać, że taka postawa to efekt całego zespołu: Bartka Diduszki, Fiedji Dmitriewa, wszystkich niskich graczy.

Zespołowością przykrywacie braki kadrowe i nieobecność Champa Oguchiego. I to z bardzo dobrym skutkiem dwóch wygranych z rzędu.

- Na początku było rzeczywiście więcej problemów, gdy Champ wypadł z gry. Teraz problemów jest mniej i myślę, że dlatego, iż początek sezonu już minął, a my jesteśmy bardziej zgrani. Każdy z nas lepiej poznał resztę zawodników, gra stała się płynniejsza, czujemy się bardziej komfortowo i bardziej pewni siebie. I ostatnio radzimy sobie wobec naszych problemów rzeczywiście lepiej.

Podobno po meczu z Polskim Cukrem Toruń trener Igor Milicić - po raz pierwszy w tym sezonie - nie mówił o tym, co trzeba poprawić w grze, ale jedynie nagrodził was gratulacjami za świetny mecz.

- Tak! To chyba rzeczywiście pierwsze spotkanie w sezonie, po którym trener Igor Milicić wszedł do szatni i widać było niczym niezmącone szczęście na jego twarzy. Zazwyczaj jest szczęśliwy gdy wygrywa, ale jednocześnie zawsze jest jakieś "ale", coś co moglibyśmy czy powinniśmy poprawić, jakiś element, który nie poszedł po naszej myśli. Tymczasem w poniedziałek... Trener z każdym z nas przybił piątkę, krzyczał, cieszył się ze zwycięstwa i my razem z nim.

Rozmawiał Michał Fałkowski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×