Podopieczni Igora Milicicia w ciągu niespełna dwóch tygodni czterokrotnie wychodzili na parkiet i wszystkie te mecze wygrali. Zwieńczeniem tego maratonu było starcie w Lublinie, gdzie Anwil rozgromił Start 97:62. - Nie chcieliśmy zlekceważyć Startu. Tym bardziej, że tutaj przegrał Stelmet. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu. To było nasze czwarte spotkanie w ciągu dziesięciu dni, więc chcieliśmy dobrze zakończyć tę serię - zauważa Bartosz Diduszko.
28-letni koszykarz z dobrej strony zaprezentował się w meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi. Zdobył 11 punktów i miał 6 zbiórek, co przyczyniło się do wygranej Anwilu. Goście zagrali konsekwentnie i pomimo dużej przewagi nie spuszczali z tonu, dzięki czemu rozbili Start. - Trener zawsze nam powtarza, że drużyny, które mają mentalność zwycięzców są nastawione na to, żeby wygrywać każdą kolejną akcję, a nie po prostu odpuszczać - przekonuje były zawodnik Startu.
Kapitalna seria sprawiła, że Anwil umocnił się w czołówce Tauron Basket Ligi. Włocławska ekipa jednak twardo stąpa po ziemi i nie przywiązuje do tego faktu większej wagi. - My skupiamy się tylko na kolejnym meczu, a nie myślimy co będzie później - podkreśla Diduszko.
Bartosz Diduszko: Nie myślimy, co będzie później
Anwil Włocławek idzie jak burza i zwyciężył po raz czwarty z rzędu. W piątek rozgromił Start Lublin. - Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu - przyznaje Diduszko.