- Znowu zagraliśmy bardzo słabo w obronie i znowu mieliśmy problem ze zbiórkami. PGE Turów zebrał aż 50 piłek, a tymczasem nasz zespół tylko 25. Rywale przeprowadzili więc o 25 ataków więcej, niż my - powiedział po zakończeniu spotkania trener Startu Lublin, Dusan Radović.
Powiedzieć, że lublinianie ulegli PGE Turowowi Zgorzelec to nie powiedzieć absolutnie nic. Start został absolutnie zdeklasowany przez rywala 78:101. Już do przerwy gospodarze mieli blisko 20 punktów straty do wicemistrza Polski (36:55).
- Owszem, mamy w składzie dwóch nowych zawodników, więc to może być problem. Jednocześnie, atak działa, bo już kolejny raz rzucamy 78-80 punktów. W poprzednim spotkaniu w Ostrowie Wielkopolskim również rzucaliśmy na tym podobnie, ale wówczas obrona była dużo lepsza. Dzisiaj obrony nie było - dodawał Radović, który ekipę Startu objął w połowie grudnia.
Serb zajął wówczas miejsce Pawła Turkiewicza (choć w jednym meczu drużynę zdążył poprowadzić jeszcze Michał Sikora i - notabene - wygrał z mistrzem Polski), który wygrał ze Startem tylko dwa z 10 meczów. Radović tymczasem ani razu jeszcze nie mógł cieszyć się ze swoimi zawodnikami po zakończeniu spotkania. Pod jego wodzą lublinianie przegrali wszystkie sześć meczów.
- Problemem była obrona, problemem była także gra w polu trzech sekund. PGE Turów zdobył ponad 100 punktów i trafił prawie 67 procent swoich rzutów za dwa. Ewidentnie jest dziura pod koszem i ten segment należy szybko poprawić - zakończył Radović.