Dawno nie widzieliśmy takiego rozluźnienia w szeregach mistrzów NBA. Omal nie skończyło się to wpadką w starciu z najgorszą drużyną w całych rozgrywkach! Golden State Warriors prowadzili różnicą 24 punktów, lecz pozwolili rywalom odrobić cały deficyt i doprowadzić do nerwowej końcówki. Szczęście ostatecznie uśmiechnęło się do Wojowników. Harrison Barnes trójką z rogu boiska zapewnił obrońcom tytułu 43. wygraną!
Przed meczem mówiło się tylko o różnicy jaka dzieliła oba zespoły. Szóstki przystępowały do sobotniego spotkania z bilansem 7-40, z kolei GSW 42-4. To największa różnica pomiędzy drużynami w historii NBA! Dużym osłabieniem nie miał być również fakt, że zabrakło tego dnia w rotacji Andre Iguodali, któremu trener Steve Kerr dał wolne.
Pierwsze dwie kwarty były koncertowe w wykonaniu gości. 73 punkty przy 65 proc. skuteczności z gry i 26 asyst, to wynik z innej planety. Kapitalnie dysponowany był w tym czasie Klay Thompson, który do zdobył do przerwy 21 punktów, z kolei Draymond Green miał już 10 punktów, 10 zbiórek i sześć asyst!
Kiedy Thompson na początku trzeciej kwarty zaaplikował Szóstkom kolejną trójkę zrobiło się +24 dla gości. Wydawało się, że jest po meczu i za chwilę Kerr posadzi na ławce starterów i da pograć zmiennikom. Tymczasem Sixers postanowili walczyć do końca i opłaciło im się to.
Ish Smith oraz Isaiah Canaan pociągnęli gospodarzy w najważniejszych momentach. Ten pierwszy zdobywał punkty w końcówce czwartej kwarty, kiedy Warriors nie wiedzieli co się dzieje. Ich skuteczność drastycznie zmalała - w ostatnie dwie kwarty zdobyli ledwo punkt więcej niż w premierowej odsłonie.
Warriors z bilansem 43-4 wyrównali najlepszy start w historii NBA po 47. spotkaniach. W sezonie 1966/1967 identyczny bilans mieli koszykarze... Philadelphii 76ers.
Philadelphia 76ers - Golden State Warriors 105:108 (28:34, 26:39, 18:18, 33:17)
(Thompson 32, Curry 23, Barnes 11 - Canaan 18, Smith 16, Okafor 13)
Dziadek Kerber wzruszony."Super mecz"
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.