Moc tyskiej hali - relacja z meczu Big Star - Znicz Basket

Przed spotkaniem ze Zniczem Basket koszykarze Big Stara wygrali dziewięć z dziesięciu spotkań w roli gospodarza. Nie inaczej było podczas meczu ze Zniczem Basket Pruszków. Gospodarze do przerwy prowadzili już różnicą dziewiętnastu punktów i po przerwie mogli skupili się na kontrolowaniu uzyskanej przewagi.

W tym artykule dowiesz się o:

Po porażce w Krośnie z MOSiR-em zawodnicy Tomasza Służałka jeśli chcą myśleć o zajęciu pierwszego miejsca na koniec sezonu zasadniczego nie mogą sobie pozwolić na porażki we własnej hali. Do spotkania ze znajdującym się w dolnej połowie tabeli Zniczem Basket, gospodarze przystąpili niezwykle zmotywowani. Big Star głównie za sprawą Łukasza Pacocha (13 punktów do przerwy, 3 trójki) starał się odciągnąć obronę rywali od kosza, gdy to się udawało piłka trafiała do ustawionych blisko pola trzech sekund Damiana Kuliga (11 punktów) bądź Mirosława Frankowskiego (10 punktów). Taki sposób gry zdał egzamin zwłaszcza w drugiej kwarcie meczu. Gospodarze prowadzili już od 7 minuty meczu, kiedy to od stanu 15:16 dla gości wyszli na prowadzenie 27:18. Goście, za sprawą słabej skuteczności w ataku (tylko 30% z gry) oraz dużej liczbie strat, przegrywali już do przerwy różnicą dziewiętnastu punków (31:50).

Do przerwie obraz gry się zmienił. Co prawda w pierwszych minutach trzeciej kwarty Big Star osiągnął najwyższą w tym dniu przewagę (55:31), ale na cztery minuty przed końcem goście zdołali zniwelować przewagę miejscowych do siedmiu punktów na cztery minuty przed końcem. Duża w tym zasługa najskuteczniejszego strzelca rozgrywek Jakuba Dłoniaka (24 punkty do przerwy) oraz dobrze kierującego grą Marcina Ecki (6 asyst w drugich 20 minutach). – Prowadziliśmy wysoko, dlatego zdecydowałem się wprowadzić zmienników, którzy zwykle mniej grają. Niestety część z nich popełniała proste błędy, jakie nie powinny mieć miejsca na tym poziomie rozgrywek - tłumaczył po meczu trener Tomasz Służałek. W końcówce ciężar zdobywania punktów ponownie wziął jednak na siebie Pacocha. Najpierw trafił za trzy punkty, a później skutecznie wbił się pod kosz i odegrał do niepilnowanego kolegi. - Gdyby Łukasz zagrał w Krośnie chociaż w połowie tak skutecznie i mądrze jak w meczu z drużyną z Pruszkowa, to wygralibyśmy tamto spotkanie - oceniał Służałek.

Ze szkoleniowcem gospodarzy zgodził się również Pacocha: - Może gdybym wówczas zagrał choć w połowie lepiej to wygralibyśmy z drużyną z Podkarpacia. Szkoda, ale człowiek jest tylko człowiekiem i mimo szczerych chęci czasem zagra słabiej

Big Star Tychy - Znicz Basket Pruszków 91:79 (27:18, 23:13, 16:18, 25:30)

Big Star: Ł.Pacocha 29 (5), D.Kulig 22, P.Pustelnik 11 (3), M.Frankowski 10, P.Zmarlak 6, K.Mielczarek 4, G.Radwan 3 (1), T.Bzdyra 2, P.Olczak 2, M.Markowicz 2.

Znicz Basket: J.Dłoniak 28 (3), T.Briegmann 15, G.Malewski 9, R.Urbaniak 8, M.Ecka 6, D.Wilkusz 4, M.Aleksandrowicz 3 (1), A.Suliński 3 (1), D.Czubek 3 (1).

Komentarze (0)