- Kolejny mecz w którym czegoś nam po prostu brakuje - komentuje sobotnią porażkę z Asseco Gdynia Marcin Salamonik.
Gospodarze tego meczu po fatalnym występie w Dąbrowie Górniczej, w sobotę rozpoczęli bardzo dobrze. Efektownie wygrana pierwsza kwarta i siedmiopunktowa przewaga poszły jednak w zapomnienie po dramacie w drugiej.
- Byliśmy lepszym zespołem niż Asseco, ale nie potrafiliśmy dobić rywala. Pozwoliliśmy im wrócić do gry. Może gdybyśmy byli trochę bardziej doświadczonym zespołem to byśmy to spotkanie załatwili już do przerwy i byłoby po meczu - mówi autor 16 punktów i 10 zbiórek.
Pomimo porażki zawodnik zdołał wychwycić też i pozytywne aspekty. - W tym meczu to już na prawdę nie wyglądało źle, bo pokazaliśmy serce i wole walki - dodaje.
Serce i wola walki nie przyniosły natomiast zwycięstwa, a seria porażek zaczyna doskwierać zawodnikom z Lublina. Za kilak dni miną już dwa miesiące, odkąd Start mógł cieszyć się z wygranej. 13 grudnia bowiem w Lublinie polegli mistrzowie Polski, zawodnicy Stelmtu BC Zielona Góra.
- Któraś już porażka z rzędu i gdzieś to zaczyna w głowach siedzieć. Trzeba się w końcu przełamać, bo ciężko tak ciągle przegrywać i przegrywać. Brakuje nam jednego zwycięstwa. Wtedy to wszystko puści i zacznie się seria zwycięstw - kończy.
Kiedy Salamonik z kolegami mogą liczyć na przełamanie? Terminarz nie jest dla nich zbyt korzystny, bowiem przed Startem dwa wyjazdowe mecze i konfrontacje z Rosą Radom i AZS-em Koszalin. Potem do Lublina zawita WKS Śląsk Wrocław.