Na niecałe półtorej minuty przed końcem regulaminowego czasu po punktach Urosa Mirkovicia goście ze Starogardu Gdańskiego prowadzili 74:71 i byli na najlepszej drodze do sprawienia ogromnej niespodzianki w Zielonej Górze. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Dee Bost, który trzypunktowym rzutem doprowadził do dogrywki. W niej skuteczniejsi okazali się gospodarze, triumfując ostatecznie 86:80.
- Myślę, że był to całkiem ładny, ale zarazem twardy mecz z obu stron. Kibicom na pewno to spotkanie mogło się podobać. Było sporo walki, determinacji i zaangażowania. Wiedzieliśmy, że Stelmet BC nie jest w tej chwili w najwyższej formie. Chcieliśmy to wykorzystać, przyjechaliśmy do Zielonej Góry po zwycięstwo. Niestety nie udało nam się. Uważam, że gospodarze musieli zagrać na 100 procent swoich możliwości, aby z nami wygrać - przyznaje Mindaugas Budzinauskas, opiekun Polpharmy Starogard Gdański.
- Jestem zadowolony ze swojego zespołu. Zagraliśmy mądrze po obu stronach parkietu. Zawodnicy dokładnie zrealizowali przedmeczowe założenia - dodaje litewski szkoleniowiec Kociewskich Diabłów.
Starogardzianie w ostatnim czasie znacznie poprawili swoją formę. Zespół odniósł kilka cennych zwycięstw i przesunął się na 13. lokatę w ligowej tabeli. Po cichu na Kociewiu liczą na to, że uda się powalczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce.
- Był to dobry mecz w naszym wykonaniu, ale na końcu zwyciężył Stelmet BC, więc nie można być zadowolonym. Pokazaliśmy jednak, że możemy grać poważną koszykówkę z bardzo dobrymi zespołami. Szkoda, że nie udało się sprawić niespodzianki - dodaje Mirković, który w niedzielnym spotkaniu zdobył 13 punktów.
Kociewskie Diabły w poniedziałek grają na wyjeździe z Treflem Sopot.
Co za idio... pisał ten tytuł. Czy "redaktorzy" czytają to co napisali przed opublikowaniem? Dzieci w przedszkolu potrafią lepiej Czytaj całość