Torunianie tempa zwalniać nie zamierzają. W niedzielę wygrali po raz szósty z rządu a 17 w tym sezonie. Na drugim biegunie znajduje się natomiast Śląsk, dla którego była to... 17 porażka w tych rozgrywkach TBL. Wrocławianie kompletnie nie potrafią złapać odpowiedniego rytmu.
Ale początek sobotniego spotkania wcale nie zapowiadał, że to w gruncie rzeczy będzie łatwa przeprawa dla gospodarzy. To wrocławianie rozpoczęli od prowadzenia 7:3. Długo jednak się nim nie nacieszyli. Miejscowi, głównie za sprawą Michała Michalaka i Maksyma Kornijenki, szybko bowiem dopadli rywala i przede wszystkim postawili na defensywę. Tyle że goście w pierwszych fragmentach w tym elemencie też wypadali całkiem solidnie.
Już w drugiej odsłonie Polski Cukier powoli zaczął przejmować inicjatywę. Odskoczył rywalowi na osiem punktów, a kiedy w ataku celownik poprawił jeszcze Markeith Cummings, prowadzenie w późniejszych fragmentach spotkania jeszcze bardziej wzrosło. Dodajmy, że solidnie grę swojego zespołu prowadził też Danny Gibson.
Śląsk przegrywał przede wszystkim walkę na tablicach. Torunianom z kolei w powiększaniu przewagi nie przeszkadzał nawet fakt, że fatalnie rzucali z dystansu, z czym z kolei problemu nie mieli przyjezdni. Jak wiadomo jednak w koszykówce o zwycięstwie decyduje wiele elementów.
Im bliżej końca meczu, tym wrocławianie wydawali się być coraz mocniej pogodzeni z porażką. Co prawda udało im się poprawić nieco statystyki, ale na więcej stać ich już nie było. Ostatecznie drużyna Polskiego Cukru triumfowała w tym pojedynku różnicą dziewięciu punktów.
Polski Cukier Toruń - WKS Śląsk Wrocław 77:68 (14:14, 18:11, 28:19, 17:24)
Polski Cukier: Gibson 19, Cummings 13, Wiśniewski 11, Michalak 11, Kornijenko 10, Śnieg 7, Sulima 6, Michalski, Milosević, Bochno
Śląsk: Kowalenko 16, Williams 15, Ikovlev 13, Han 11, N. Kulon 8, Jankowski 3, Chanas 2, Jarmakowicz.