NBA: Ray Allen i wszystko jasne

Kiedy piłka trafia w ręce Ray’a Allena, istnieje duże prawdopodobieństwo, że na kilka sekund znajdzie się w koszu drużyny przeciwnej. Przekonali się o tym zawodnicy Philadelphii 76ers, którzy przez cały mecz dzielnie walczyli z mistrzami NBA, lecz w ostatniej sekundzie nie upilnowali super strzelca z Massachusetts. Allen zdobył 23 punkty a Celtowie triumfowali po raz 12 z rzędu.

W tym artykule dowiesz się o:

Który to już raz Ray Allen uratował skórę Boston Celtics? Jeden z najwybitniejszych strzelców w historii NBA udowodnił po raz kolejny, że "trójki" w końcowych fragmentach meczów to jego specjalność. 33-latek na 0,5 sekundy przed końcową syreną wykorzystał idealnie podanie od Paula Pierce’a i uciszył miejscową publiczność, zapewniając obrońcom tytułu 12 zwycięstwo z rzędu. Przypomnijmy, że na początku sezonu Celtowie wygrali 19 spotkań pod rząd. - Myślę, że on jest zawodnikiem na miarę Meczu Gwiazd. Jeśli będą szukać zastępstwa, to jego rzuty powinny przesądzić o udziale w tym wydarzeniu - powiedział Doc Rivers, szkoleniowiec Bostonu. Allen ma duże szanse znaleźć się w składzie Wschodu na Mecz Gwiazd, ponieważ kontuzja Jameera Nelsona nie pozwoli rozgrywającemu Orlando na udział w corocznym święcie koszykówki.

Spotkanie w Wachovia Center było niezwykle ciekawe, nie tylko w końcowych fragmentach czwartej kwarty. Goście grający bez Kevina Garnetta (grypa) szybko objęli 12-punktowe prowadzenie (32:20), lecz już chwilę później musieli mocno pracować w defensywie. Świetnie bowiem współpracował ze sobą duet Andre Miller - Andre Igoudala. Obaj zawodnicy zdobyli w sumie 43 punkty, 13 asyst i 10 zbiórek, dzięki czemu Szóstki szybko wróciły do gry. Ich heroiczna postawa wystarczyła jedynie na objęcie prowadzenia 99:97, po trafieniu Iguodali. - Powinniśmy wygrać ten mecz, lecz się nie udało. Nie ma dla nas żadnego usprawiedliwienia, zwłaszcza że u nich nie grał zawodnik na miarę Galerii Sław - powiedział "Igi". Celtowie z bilansem 41-9 są obecnie najlepszym zespołem w całej lidze.

23:0! Imponujący bilans Cleveland Cavaliers we własnej hali robi coraz większe wrażenie. Tym razem w Quicken Loans Arena polegli Toronto Raptors a mecz rozstrzygnął się już w pierwszej połowie. Inauguracyjna kwarta to popis LeBrona Jamesa, który w tym czasie zdobył 16 punktów a gospodarze objęli 22-punktowe prowadzenie! Gwiazdor Cavs zmagał się tego dnia z grypą, co jednak nie przeszkodziło mu w uzbieraniu 33 punktów, 7 zbiórek i 4 asyst. Dzięki temu James został najmłodszym graczem z 12 tysiącami punktów na koncie. Dokonał tego wyczynu ponad 1,5 roku szybciej niż Kobe Bryant. - To kolejna świetna wiadomość w tym sezonie. Bardzo się cieszę, że mogę następny rekord zapisać w książce. Każdy zawodnik czy trener powinien być zadowolony z takiego osiągnięcia - mówił lider Kawalerzystów, który w drugiej połowie otrzymał wsparcie od kolegów z drużyny. 4 "trójki" trafił Daniel Gibson a 16 punktów i 9 asyst dołożył Maurice Williams. Raptorki nie dawały jednak za wygraną i w końcówce trzeciej odsłony wzięły się za odrabianie strat. Skuteczne akcje O’Neala i Chrisa Bosha pozwoliły nieco zmniejszyć przewagę gospodarzy. Ostatecznie jednak przyjezdni nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki a ozdobą meczu okazał się efektowny blok Jamesa na Boshu.

Denver Nuggets nie mogli nie wykorzystać takiego prezentu. San Antonio Spurs przystąpiło do pojedynku w Pepsi Center bez Tima Duncana, Tony’ego Parkera, Manu Ginobiliego i Michaela Finley’a. Szkoleniowiec Ostróg Gregg Popovich postanowił dać swoim gwiazdom dzień odpoczynku. - Nie spodziewałem się, że cała trójka przyjedzie tutaj i będzie siedzieć na ławce. Ale tak się stało. Naszym zadaniem było wyjście na parkiet i pilnowanie swojego interesu - powiedział Carmelo Anthony, który zdobył 35 punktów i poprowadził swój zespół do 32 zwycięstwa w obecnym sezonie. Początkowo wszystko układało się po myśli gospodarzy, którzy objęli nawet 16-punktowe prowadzenie 72:56. Wtedy jednak do roboty wzięli się rezerwowi Spurs a pierwszoplanową postacią był Roger Mason, autor 26 punktów. Goście zredukowali deficyt do 2 "oczek" (80:78), lecz ostatecznie nie zdołali osiągnąć korzystnego rezultatu. Mimo porażki ze swojego zespołu zadowolony był Popovich. - Myślę, że zagrali dobrze i przez cały mecz nie poddawali się. Wystąpiło wielu zawodników, którzy nie mieli do tej pory okazji grać ze sobą razem. Tym bardziej cieszy mnie ich postawa, mogę powiedzieć że jestem z nich dumny - powiedział trener San Antonio.

Cleveland Cavaliers - Toronto Raptors 101:83

(L. James 33, D. Gibson 18, M. Williams 16 - C. Bosh 29, J. O’Neal 20, J. Graham 11)

Indiana Pacers - Minnesota Timberwolves 111:116

(D. Granger 28, M. Dunleavy 20, T. Murphy 17 (12 zb) - R. Foye 19, S. Telfair 16, R. Gomes 16)

Philadelphia 76ers - Boston Celtics 99:100

(A. Iguodala 22, A. Miller 21, S. Dalembert 14 - P. Pierce 29, R. Allen 23, R. Rondo 20)

New Jersey Nets - Milwaukee Bucks 99:85

(B. Lopez 22 (12 zb), D. Harris 19, R. Anderson 19 - R. Jefferson 27, R. Sessions 19, C. Villanueva 11)

Houston Rockets - Chicago Bulls 107:100

(Y. Ming 28, A. Brooks 18, T. McGrady 16 - L. Deng 28, B. Gordon 20, T. Thomas 14 (13 zb))

Denver Nuggets - San Antonio Spurs 104:96

(C. Anthony 35, Nene 17 (11 zb), L. Kleiza 13 - R. Mason 26, M. Hairston 12, M. Bonner 11)

Źródło artykułu: