Jakub Schenk: Mieliśmy już dość przegrywania

Po serii czterech kolejnych porażek, w meczu 24. kolejki zaplecza ekstraklasy ACK UTH Rosa pokonała ekipę z Poznania. Do zwycięstwa poprowadził gospodarzy Jakub Schenk, najlepszy strzelec zawodów.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
Przed rozpoczęciem środowego spotkania z Biofarmem Basket drużyna rezerw Rosy znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji. Cztery porażki z rzędu spowodowały bowiem spadek podopiecznych Karola Gutkowskiego na dziesiąte miejsce w tabeli. Aby liczyć się w walce o udział w fazie play-off, musieli oni ten pojedynek wygrać. Po końcowej syrenie mogli odetchnąć z ulgą - zwyciężyli 72:66. Kapitalnie rozpoczęli zawody, prowadząc wysoko (28:12) po pierwszej kwarcie. Później jednak wyraźnie spuścili z tonu, co wykorzystali rywale, stopniowo odrabiając straty. Wygrali dwie kolejne części (odpowiednio 24:15 i 17:13), zbliżając się do gospodarzy na zaledwie jeden punkt w czwartej odsłonie. Dlaczego ACK UTH Rosa "stanęła"? - Chyba zaczęło brakować siły. Zaczęliśmy bardzo agresywnie, ale też skoro wygrywaliśmy już nawet 39:22, to spadła koncentracja - odpowiedział Jakub Schenk.

Co, pod względem typowo koszykarskim, zawodziło przez długie fragmenty w szeregach miejscowych? - Nie trafiliśmy paru otwartych rzutów. Przeciwnicy zaczęli trafiać i zrobiło się nerwowo - nie ukrywał najlepszy strzelec meczu.

21-latek spędził na parkiecie ponad 26 minut, w trakcie których zdobył 18 punktów przy skuteczności 8/14 z gry. Ponadto miał pięć asyst i dwie zbiórki. Nie tylko ze względu na statystyki był jednym z bohaterów spotkania. Trafił niezwykle istotny rzut "za dwa" przy stanie 62:61, na nieco ponad 120 sekund przed końcową syreną. Wtedy UTH Rosa zbudowała przewagę, której już nie oddała.

Ekipa z Radomia odniosła upragnione zwycięstwo. We wcześniejszych starciach Schenk był wyróżniającą się postacią w szeregach swojego zespołu, ale jego wysiłek zdawał się na nic. - Już chyba każdy z nas ma dosyć przegrywania. Wiemy, że mamy potencjał i umiejętności. Szczególnie ja już miałem dosyć przegrywania. Grałem dobrze, a to i tak nie przynosiło nam zwycięstw. Chciałem zrobić coś, cokolwiek byle wygrać, a że wpadło - to nic, tylko się cieszyć - zakończył rozgrywający.

Tuż po zakończeniu pojedynku z Biofarmem Basket Poznań Schenk, Filip Zegzuła i Łukasz Bonarek udali się do Dąbrowy Górniczej, aby dołączyć do pierwszego zespołu Rosy, który w czwartkowy wieczór rozpocznie walkę w turnieju finałowym Pucharu Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×