Sensacja była blisko, ale Stelmet nie wytrzymał!

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Przez kilkanaście minut Stelmet rozgrywał kosmiczne zawody, lecz rosyjski hegemon Uniks w wielkim stylu odrobił straty i sięgnął po zwycięstwo w Zielonej Górze. Mistrzowie Polski nie wykorzystali swojej szansy i są w trudnej sytuacji przed rewanżem.

Oczy ze zdumienia można było przecierać po tym, co prezentowali w pierwszych minutach zielonogórzanie. Zawodnicy Sasy Filipovskiego rozgrywali - przynajmniej do pewnego momentu - kosmiczne zawody. Zespół z Winnego Grodu zwyczajnie zbił gości z pantałyku.

Podopieczni Jewgienija Paszutina byli kompletnie nieprzygotowani na taki obrót spraw. Tymczasem na początku starcia ustępowali Stelmetowi w każdym elemencie. Mistrzowie Polski przede wszystkim postawili szczelny blok, zaś w ofensywie mieli latającego Mateusza Ponitkę i skutecznego Vlada-Sorina Moldoveanu.

Zielonogórzanie szybko objęli prowadzenie, ale już chwilę później odskoczyli. Mimo że nie wiodło im się na dystansie (tylko jeden celny rzut za trzy do przerwy), to systematycznie i ze sporą łatwością powiększali swój dorobek. W drugiej kwarcie ich przewaga sięgnęła aż trzynastu punktów.

Rosyjska drużyna znalazła się w poważnych tarapatów. Dopiero zmiana systemu gry w ataku oraz szczelniejsza defensywa sprawiły, że udało im się znaleźć sposób na zmniejszenie dystansu. Co gorsza, Uniks poszedł za ciosem i w trzeciej kwarcie nadal dyktował warunki.

To zasługa Quino Coloma (w całym spotkaniu zgromadził 17 punktów i 11 asyst) oraz Keitha Langforda. Pierwszy niesamowicie spisywał się w próbach zza łuku, drugi był bardzo aktywny i regularnie wymuszał przewinienia. Zresztą pogubili się kompletnie zawodnicy Filipovskiego. Im bliżej było końca, tym w gorszym położeniu byli mistrzowie Polski. Klub z Winnego Grodu nadal nie potrafił przełamać świetnie grającego rywala.

Gospodarze nie dawali za wygraną i w ostatniej odsłonie naciskali. Szukali swojego sposobu na zmniejszenie strat, co niekiedy im się udawało. Zwłaszcza wtedy, gdy w ataku znowu przypominali o sobie Ponitka, Moldoveanu czy Przemysław Zamojski, który od czasu do czasu stanowił zagrożenie zza łuku.

Stelmet w ostatniej minucie był już o krok doprowadzenia do remisu, ale wówczas karygodny błąd popełnił Dee Bost. Amerykanin popełnił stratę, w efekcie piłka trafiła do rąk graczy Paszutina. Ekipa z Kazania utrzymała korzystny rezultat i wygrała pierwsze starcie w 1/8 finału.

Uniks jest zatem w kapitalnym położeniu przed rewanżem. W tej edycji Pucharu Europy rosyjski gigant tylko raz przegrał przed własną publicznością. W październiku ubiegłego roku uległ Arisowi Saloniki (73:74). Do drugiej konfrontacji ze Stelmetem dojdzie w środę (2 marca).

Stelmet BC Zielona Góra - Uniks Kazań 68:72 (21:13, 14:17, 14:25, 19:17)

Stelmet BC: Ponitka 21, Moldoveanu 10, Borovnjak 9, Szewczyk 7, Zamojski 6, Djurisić 6, Bost 5, Hrycaniuk 2, Koszarek 2, Gruszecki 0.

Uniks: Langford 19, Colom 17, Williams 15, Kaimakoglou 7, Parakhouski 6, Panin 3, Milaknis 3, Banić 2, Ponkraszow 0.

Zobacz wideo: Porażka Bońka. Nie będzie zmian w statucie PZPN

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: