- Przede wszystkim gratuluję tak wysokiego zwycięstwa drużynie Wilków Morskich. Przyjechaliśmy tutaj powalczyć, ale po pierwszej połowie jest nam wstyd, że tak zagraliśmy - nie ukrywał zawodnik Startu Lublin, Grzegorz Małecki.
Dalej padały już tylko ostrzejsze słowa. - Każdy indywidualnie musi spojrzeć w lustro. Mówię o zawodnikach, czy chcemy grać w koszykówkę, czy nie. Taki poziom, jaki zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie to jest skandal, jak na drużynę z ekstraklasy. Wilki grały naprawdę na super skuteczności. Potraktowali ten mecz, jak sparing z dziećmi. My w pierwszej połowie nie mieliśmy żadnej odpowiedzi. Nic nam nie wychodziło w ataku. Obrona to w ogóle dramat. Nie wiem, co się dzieje - kontynuował zawodnik, który w niedzielę zdobył 14 punktów.
Lublinianie w całym meczu rzucili 70 punktów. Już do przerwy jednak stracili 69 oczek, co jest rzadko spotykaną sytuacją na polskich parkietach. - Jest nam wstyd, że po raz kolejny wychodzimy na mecz, wszyscy mają głowy spuszczone i przegrywamy pierwszą połowę w takim stylu - zaznaczył 31-letni koszykarz, który grał już w niejednym klubie. Jak odebrał porażkę w takich rozmiarach?
- To jest kolejne doświadczenie. My, jako zespół z ekstraklasy powinniśmy grać na poziomie. To, co zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie, to trudno znaleźć jakikolwiek poziom. Mi osobiście brakuje słów. To jest kolejny mecz, gdzie przegrywamy różnicą 50 punktów i praktycznie nie podejmujemy walki. Mówię cały czas o pierwszej części, bo druga połowa była trochę lepsza, ale wynik poszedł w świat - odpowiedział rozczarowany zawodnik.
Nawiązał on do meczu Startu Lublin z Rosą Radom, który jego zespół przegrał 47:94. - Doświadczenia zostają. To najbardziej boli, bo to jest 50 punktów. Cały czas próbujemy szukać. Mam nadzieję, że do końca sezonu wyciągniemy wnioski i wygramy - zakończył Grzegorz Małecki.