Milicić: Miło jest wygrać "świętą wojnę" we Wrocławiu

Kolejna "święta wojna" padła łupem Anwilu Włocławek, który bardzo pewnie wygrał we Wrocławiu 86:69. Ani przez chwilę zwycięstwo drużyny Igora Milicicia nie było zagrożone.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Starcia Śląska Wrocław i Anwilu Włocławek od dawien dawna elektryzują kibiców koszykówki w naszym kraju. Zwykle były to spotkania, w których kibice obydwu drużyn drżeli do samego końca. Tym razem było jednak inaczej.

Zespół z Kujaw w niedzielnym spotkaniu od samego początku mocno ruszył do ataku. Już po kilku minutach podopieczni Igora Milicicia we Wrocławiu prowadzili 19:12, by już do przerwy wypracować sobie 18-punktową przewagę!

W drugiej połowie faworyzowani koszykarze z Włocławka kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Tak naprawdę gospodarze ani przez chwilę nie stanowili zagrożenia.

- Zawsze jest miło wygrać "Świętą Wojnę" we Wrocławiu. Przyjechaliśmy tutaj po swoje. Cieszę się, że udało się wywieźć wygraną. To kolejny krok w naszym planie - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Milicić, który jednocześnie przyznał, że jego zawodnikom trudno było o prawidłową koncentrację.

Wynikało to z tego, że drużyna Śląska przechodzi spore problemy w tym sezonie. Ostatnio z zespołem pożegnał się Jarvis Williams, który podpisał kontrakt z liderem 2. ligi tureckiej - Tofasem Bursą.

- Zawodnikom nie było jednak łatwo przygotować się do tego meczu, bo wszyscy wiedzą, jakie problemy ma drużyna Śląska Wrocław w ostatnim czasie. Te kłopoty nas jednak nie interesują i cieszę się, że moi koszykarze w 100 procentach wykonali swoje zadanie - zaznaczył Milicić.

Włocławianie zagrali bardzo zespołowo w tym spotkaniu. Aż sześciu zawodników zanotowało dwucyfrową zdobycz. - Zagraliśmy zgodnie z naszym planem. Twardo walczyliśmy także na deskach - powiedział szkoleniowiec Anwilu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×