Starcie na Podkarpaciu było niezwykle ważne dla układu dolnej części tabeli. Porażka Siarki Tarnobrzeg stawiałaby gospodarzy w fatalnej sytuacji. Jedynie przełamanie serii 14. porażek z rzędu dawało ekipie Zbigniewa Pyszniaka szansę na dalszą walkę o wyprzedzenie nawet trzech drużyn.
Trefl Sopot po raz kolejny potwierdził, że na wyjazdach prezentuje się wręcz fatalnie. Drużyna z Trójmiasta nie wygrała jeszcze w tym sezonie na parkiecie rywala. Pierwsza połowa potyczki w Tarnobrzegu została zdominowana przez Siarkowców, którzy po równie udanym początku trzeciej kwarty prowadzili aż 53:30.
- To było najgorsze 20 minut w wykonaniu mojego zespołu w całym sezonie. Jesteśmy drużyną, która potrafi grać dobrze w defensywie i daje to korzyści. Nie mogę jednak powiedzieć, że była ona w tym meczu słaba, bo po prostu nie istniała - powiedział po kolejnej porażce trener Zoran Martić.
Mimo tego sopocianie po przerwie zaczęli grać lepiej i byli bliscy odrobienia strat. Pod koniec spotkania doszli tarnobrzeżan na pięć oczek, ale po fatalnej pierwszej odsłonie nie mieli praktycznie szans na odwrócenie losów rywalizacji. Siarka wygrała 92:81. Małym pocieszeniem dla gości jest to, że w dwumeczu to oni okazali się lepsi i w przypadku równej liczby punktów na koniec sezonu wyprzedzą ekipę z Podkarpacia.
- Przeciwnik grał bardzo dobrze, strata była duża i naprawdę ciężko było nam wrócić do walki o wygraną. 20 minut gry z energią i dobrej pracy to jednak za mało, by zwyciężać. Jestem bardzo rozczarowany - nie ukrywał smutny opiekun Trefla.