Kamil Chanas: Mamy swoje problemy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kolejna "święta wojna" padła łupem Anwilu Włocławek, który bardzo pewnie wygrał we Wrocławiu 86:69. Śląsk nie postawił gościom trudnych warunków. Spotkanie skomentował kapitan Śląska, Kamil Chanas.

Starcia Śląska Wrocław i Anwilu Włocławek od dawien dawna elektryzują kibiców koszykówki w naszym kraju. Mimo że podopieczni Emila Rajkovicia dość kiepsko radzą sobie w obecnym sezonie, to na niedzielne spotkanie do hali Orbita przyszło sporo fanów.

- Bardzo chciałbym podziękować kibicom, którzy tłumnie stawili się w Orbicie. Stworzyli znakomitą atmosferę. Było nam bardzo miło grać w takich warunkach - mówi Kamil Chanas, kapitan Śląska.

Wrocławianie do tego spotkania przystąpili już bez Jarvisa Williamsa, którego kontrakt został wykupiony przez turecki zespół, Tofas Bursa. Amerykanin był zdecydowanie najlepszym koszykarzem wrocławskiego zespołu w tym sezonie. Koszykarz przeciętnie zdobywał 17,2 punktu i 8,9 zbiórki na mecz. Jego brak mocno był widoczny w grze Śląska.

- Mamy swoje problemy, ale walczymy, chcemy dawać z siebie wszystko. Na pewno się nie poddamy - dodaje Chanas.

Zespół z Kujaw w niedzielnym spotkaniu od samego początku mocno ruszył do ataku. Już po kilku minutach podopieczni Igora Milicicia we Wrocławiu prowadzili 19:12, by już do przerwy wypracować sobie 18-punktową przewagę. W drugiej połowie faworyzowani koszykarze z Włocławka kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Tak naprawdę gospodarze ani przez chwilę nie stanowili zagrożenia.

- Anwil zagrał dobre zawody, na dużej intensywności. Nie byliśmy w stanie im się przeciwstawić. Niestety zanotowaliśmy porażkę - mówi Chanas.

Śląsk z bilansem 5:19 zajmuje 15. miejsce w tabeli TBL.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)