Śląsk ma problemy pod koszem. "Gramy bez środkowego, więc jest ciężko"

WP SportoweFakty / Jakub Janecki
WP SportoweFakty / Jakub Janecki

Śląsk Wrocław w miniony weekend poniósł 21 porażkę w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi. Tym razem podopieczni Emila Rajkovicia musieli uznać wyższość MKS-u Dąbrowa Górnicza. Co zadecydowało o porażce teamu ze stolicy Dolnego Śląska?

- Dąbrowa zasłużyła na to zwycięstwo - krótko skwitował porażkę 76:61 w Dąbrowie Górniczej Emil Rajković.

Trener Śląska Wrocław nie miał najmniejszych problemów ze wskazaniem przyczyn porażki z MKS-m. - Podstawowe czynniki były dwa. Pierwszym z nich była doskonałą skuteczność rywala w rzutach trzypunktowych. Mam tutaj na myśli przede wszystkim pierwszą kwartę, w której gospodarze nie pomylili się w tym elemencie - komentuje.

Goście zostali niemal rozstrzelani w pierwszych minutach. Dąbrowianie rozpoczęli od sześciu kolejnych celnych trójek i już na początku drugiej kwarty prowadzili różnicą nawet 19 punktów.

Innym elementem, w którym wrocławianie mocno odstawali, była walka na tablicach. - Nie udało nam się nawiązać walki na tablicach. MKS w pełni nominował i zaliczył aż 14 zbiórek w ofensywie - ocenia Rajković. - Tutaj duże znaczenia ma fakt, że nie mamy klasycznego gracza na pozycje środkowego. Mamy Mateusza Jarmakowicza, ale to jest bardziej czwórka niż piątka.

Przy bilansie 6 zwycięstw i 21 porażek Śląsk już dawno stracił szanse na grę w fazie play-off. Przed sobą wrocławianie mają jeszcze pięć meczów i mogą rozpocząć operację nowy sezon.

- Przed nami jeszcze pięć spotkań przed zakończeniem sezonu, w których musimy walczyć. Mamy kilku młodych zawodników, którzy dostaną swoje szanse i minuty, aby nabrać doświadczenia na przyszłość - kończy Macedończyk.

Kolejny mecz Śląsk Wrocław rozegra 31 marca w Gdyni, gdzie rywalem będzie walczący o "ósemkę" zespół Asseco.

Komentarze (0)