- Dąbrowa zasłużyła na to zwycięstwo - krótko skwitował porażkę 76:61 w Dąbrowie Górniczej Emil Rajković.
Trener Śląska Wrocław nie miał najmniejszych problemów ze wskazaniem przyczyn porażki z MKS-m. - Podstawowe czynniki były dwa. Pierwszym z nich była doskonałą skuteczność rywala w rzutach trzypunktowych. Mam tutaj na myśli przede wszystkim pierwszą kwartę, w której gospodarze nie pomylili się w tym elemencie - komentuje.
Goście zostali niemal rozstrzelani w pierwszych minutach. Dąbrowianie rozpoczęli od sześciu kolejnych celnych trójek i już na początku drugiej kwarty prowadzili różnicą nawet 19 punktów.
Innym elementem, w którym wrocławianie mocno odstawali, była walka na tablicach. - Nie udało nam się nawiązać walki na tablicach. MKS w pełni nominował i zaliczył aż 14 zbiórek w ofensywie - ocenia Rajković. - Tutaj duże znaczenia ma fakt, że nie mamy klasycznego gracza na pozycje środkowego. Mamy Mateusza Jarmakowicza, ale to jest bardziej czwórka niż piątka.
Przy bilansie 6 zwycięstw i 21 porażek Śląsk już dawno stracił szanse na grę w fazie play-off. Przed sobą wrocławianie mają jeszcze pięć meczów i mogą rozpocząć operację nowy sezon.
- Przed nami jeszcze pięć spotkań przed zakończeniem sezonu, w których musimy walczyć. Mamy kilku młodych zawodników, którzy dostaną swoje szanse i minuty, aby nabrać doświadczenia na przyszłość - kończy Macedończyk.
Kolejny mecz Śląsk Wrocław rozegra 31 marca w Gdyni, gdzie rywalem będzie walczący o "ósemkę" zespół Asseco.