Marek Łukomski: Gra się do samego końca

Zespół King Wilków w spotkaniu TBL z PGE Turowem Zgorzelec dokonał rzeczy niezwykłej. Odrobił 17-punktową stratę do rywali w czwartej kwarcie i szczęśliwie wygrał cały mecz 94:93. Opiekun szczecinian, Marek Łukomski, nie kryje swojego zadowolenia.

Prawda jest taka, że PGE Turów Zgorzelec miał wszystkie karty w swoich rękach w sobotnim spotkaniu. Jeszcze na początku czwartej kwarty zgorzelczanie po rzucie Kirka Archibeque'a prowadzili 76:59 i niemal wszystko wskazywało na to, że wicemistrzowie Polski wywiozą ze Szczecina niezwykle cenne zwycięstwo.

Od tego momentu podopieczni Piotra Ignatowicza przestali jednak egzekwować wszelkie założenia i dali wrócić gospodarzom do gry. Kluczowe okazały się straty. Zgorzelczanie w ostatniej odsłonie popełnili ich aż sześć.

- Chciałbym pogratulować drużynie szczęśliwego powrotu do meczu. Przegrywaliśmy w czwartej kwarcie już 17 punktami, ale wiedzieliśmy, że to jeszcze nie koniec spotkania. Gra się do samego końca - podkreśla Marek Łukomski, szkoleniowiec King Wilków Morskich Szczecin.

Dodatkowym smaczkiem sobotnich zawodów był pojedynek przyjaciół - Łukomskiego i Ignatowicza.

- Gratulacje dla mojego serdecznego przyjaciela, Piotra Ignatowicza, który znakomicie przygotował zespół do tego meczu. Goście dokładnie wiedzieli po co przyjechali i to było widać od samego początku. Nie ukrywam, że nam grało się z nimi bardzo ciężko. Znaliśmy ich atuty, ale nie potrafiliśmy ich zniwelować - zaznacza opiekun ze Szczecina.

- Dostarczamy pozytywnych emocji kibicom, którzy wsparli nas dopingiem. Za to im dziękuję i zapraszam jednocześnie na kolejne mecze - dodaje Łukomski.

King Wilki Morskie z bilansem 16:12 zajmują siódme miejsce i są coraz bliżej Polfarmexu Kutno. PGE Turów (14:13) jest na dziewiątej lokacie.

- Bardzo cieszymy się z tej wygranej, która przybliża nas jeszcze bardziej do gry w play-offach - komentuje szkoleniowiec ze Szczecina.

Komentarze (0)