Do meczu z Asseco Gdynia Francis Han dość rzadko decydował się na rzuty dystansowe. Najwięcej prób (cztery) oddał w zwycięskim pojedynku z BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski. W czwartek Portorykańczyk z polskim paszportem zaskoczył wszystkich, bo trafił cztery z sześciu takich rzutów, zdobywając łącznie 13 oczek.
Jednak punkty to nie wszystko, bo rozgrywający świetnie kontrolował grę zespołu z Wrocławia. Szukał przewag Śląska w ataku pozycyjnym, umiejętnie obsługując kolegów podaniami. Jego zagrań nie do końca potrafili odczytać podopieczni Tane Spaseva, którzy przegrali bardzo ważne spotkanie w kontekście awansu do play-offów.
- Uważam, że wykonaliśmy znakomitą robotę w Gdyni. Od samego początku narzuciliśmy swoje warunki, na które gospodarze nie potrafili znaleźć recepty - cieszy się 29-letni rozgrywający Śląska Wrocław.
Zespół ze stolicy Dolnego Śląska już po pierwszej kwarcie prowadził 22:7. Później goście podwyższali prowadzenie, które w pewnym momencie wynosiło nawet 24 punkty!
- Jestem zdania, że kluczowa dla losów spotkania była pierwsza połowa. To w niej potwierdziliśmy swoją dominację. Później kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie i zasłużenie wygraliśmy. Co prawda Asseco rzuciło się w pogoń za nami, ale gospodarze mieli za dużo argumentów, by się nam odpowiednio przeciwstawić. Oddawaliśmy rzuty z dobrze wykreowanych pozycji. Graliśmy zespołowo i to przyniosło efekt - podkreśla Francis Han.
Dla wrocławian była to siódma wygrana w rozgrywkach TBL w tym sezonie. Podopieczni Emila Rajkovicia z bilansem 7:21 zajmują 14. miejsce w tabeli.