Choć odrobinę radości chcą dać swoim kibicom koszykarze Śląska Wrocław w tym dawno spisanym na straty sezonie. Wrocławianie odnieśli już drugie z rzędu i łącznie ósme zwycięstwo w bieżących rozgrywkach TBL.
- Przede wszystkim chciałbym podziękować tym, którzy przybyli na ten mecz. Nie jest łatwo oglądać nasze spotkania, nawet jeśli ostatnio idzie nam trochę lepiej. Niektórzy z kibiców pozostają jednak lojalni i nadal wspierają nas w Orbicie - mówił po końcowym gwizdku trener Emil Rajković.
Tak wielkich emocji w stolicy Dolnego Śląska nie było już dawno. Czterdzieści minut regulaminowego czasu gry nie wystarczyło, by rozstrzygnąć wrocławsko-koszaliński pojedynek. Dopiero w dogrywce po trafieniach Michała Jankowskiego i Francisa Hana gospodarze mogli przypieczętować swój triumf. Nie było to jednak zadanie łatwe ponieważ trójkolorowi nie dość, że nie posiadają typowego środkowego, to w dodatku Mateusz Jarmakowicz i Witalij Kowalenko borykali się z zbyt dużą ilością przewinień. Drugi z nich musiał z tego powodu przedwcześnie opuścić parkiet.
- Moi zawodnicy pozostawili na parkiecie całe swoje serce. Musieli dać z siebie więcej niż sto procent, więcej niż mają i potrafią. To dlatego, że mieliśmy problemy z przewinieniami naszych graczy podkoszowych. Pomimo, że tak naprawdę nie posiadamy klasycznego centra, to musimy znajdywać jakieś sposoby, które zaprowadzą nas do zwycięstwa - dodawał macedoński szkoleniowiec Śląska.