Kolejna dogrywka w Orbicie! Tym razem bez happy endu dla Śląska

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Dwa dni temu Śląsk Wrocław po dogrywce ograł AZS Koszalin. W środę ponownie kibice w hali Orbita zobaczyli nie 40, a 45 minut emocji związanych z Tauron Basket Ligą. Tym razem jednak nie było happy endu.

Wrocławianie ponownie dostarczyli swoim fanom niesamowitych emocji. Skazywani na porażkę w starciu z Rosą Radom nie tylko podjęli rękawicę, ale byli o rzut od zwycięstwa i sprawienia sensacji.

Od pierwszych minut gospodarze postawili na rzut zza łuku. Podopieczni Emila Rajkovicia doskonale szukali się na otwartych pozycjach i już po dziesięciu minutach mieli na swoim koncie pięć celnych rzutów zza łuku i trzy oczka więcej od rywali.

Radomianie grali bardziej indywidualnie, co nie oznacza, że mniej efektywnie. Dobrze rozpoczął C.J. Harris, a w drugiej kwarcie popis gry dali zmiennicy. To oni zdobyli w tej części 17 z 19 punktów Rosy i dzięki ich znakomitej postawie zdobywcy Pucharu Polski byli na prowadzeniu schodząc na przerwę.

Po zmianie stron team dowodzony przez Wojciecha Kamińskiego miał nawet siedem punktów przewagi, ale Śląsk nie zamierzał się poddawać. Zza linii 6,75 trafili Michał Jankowski i Mateusz Jarmakowicz, rozkręcał się Francis Han i w 32 minucie gospodarze prowadzili nawet 56:51.

Wtedy jednak Rosa zdecydowanie poprawiła swoją defensywę i egzekucję. Dzięki temu zanotowali serię punktową 11:0 obejmując prowadzenie 65:58 i wydawało się, że nic nie odbierze im już wygranej w stolicy Dolnego Śląska. Wrocławianie ocknęli się jednak i przy stanie 69:67 na swoją korzyść mieli dwie akcje na przypieczętowanie zwycięstwa.

Za pierwszym razem piłkę na rzecz Harrisa stracił jednak Norbert Kulon, a faulowany Michał Sokołowski dwoma celnymi rzutami wolnymi doprowadził do remisu. W ostatniej akcji regulaminowego czasu gry spudłował natomiast Denis Ikovlev i potrzebna była dogrywka.

Dodatkowe pięć minut od trójek rozpoczęli Daniel Szymkiewicz i Harris. Ten drugi przełamał się w tym elemencie gry dopiero przy dziewiątej próbie! Moment wybrał sobie jednak genialny, a faworyt nie oddał już prowadzenia odnotowując 22 triumf w sezonie.

Rosa brylowała w trzech elementach: punktach z szybkiego ataku, punktach po stratach i po ponowieniach akcji. Te trzy elementy zapewniły radomianom ważny triumf w walce o fotel lidera po rundzie zasadniczej.

Wrocławianie popełnili również aż 26 strat, co również nie pozostaje bez znaczenia dla końcowego wyniku.

WKS Śląsk Wrocław - Rosa Radom 73:80 (21:18, 13:19, 18:12, 17:20, d. 4:11)

Śląsk: Ikovlev 20, Jankowski 19, Jarmakowicz 12, Kowalenko 11, Han 9, Jakubiak 2, N.Kulon 0, Pruefer 0.

Rosa: Sokołowski 16, Zajcew 14, Harris 14, Thomas 11, Szymkiewicz 9, Jeszke 8, Adams 6, Witka 2, Hajrić 0, Bonarek 0.

[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (4)
avatar
ECSfan
6.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Głupia strata Kulona swoje zrobiła, jakby dotrzymał piłkę do końca to Rosie zostałoby za mało czasu na zdobycie punktów. 
avatar
fazzzi
6.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Graty Rosa... się widzimy w niedzielę. Mam nadzieję, że fajny meczyk z właściwym finałem się kroi;) Niedzielny obiad poświęcam... ZASTAL!!! 
avatar
Henryk
6.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Rosa !. 
avatar
b90
6.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda że Śląsk nie wykorzystał swojej szansy tak jak Siarka z Anwilem.