Kolejnym rywalem podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa będzie MKS Dąbrowa Górnicza. W pierwszym starciu obu zespołów górą byli dąbrowianie, którzy łatwo uporali się z Farmaceutami we własnej hali. Od tamtego czasu jednak sporo zmieniło się w obu ekipach. Starogardzianie potrafili zaskoczyć wyżej notowanych rywali, z tonu spuścili za to gracze Drażena Anzulovića, ale spowodowane było to w dużej mierze sporą liczbą kontuzji w drużynie.
- Pamiętam ten pierwszy mecz. To było jedno z pierwszych spotkań z nowym trenerem. Wydaje mi się, że od tamtej pory gramy dużo lepiej - wspomina Johnny Dee.
W sobotni wieczór w szeregach gospodarzy kibice znów mają nie ujrzeć Damiena Kinlocha, wśród przyjezdnych po meczowym zawieszeniu wraca lider dąbrowian Rashaun Broadus. To właśnie od gry Amerykanina znacznie uzależniony jest MKS i jego zatrzymanie może być kluczem do dziesiątej wygranej Polpharmy w tegorocznych zmaganiach.
- MKS to utalentowana, bardzo fizyczna drużyna, mają dobrych strzelców i silnych graczy, ale przy odrobinie szczęścia możemy z nimi wygrać - komplementuje Dee. - Wydaje mi się, że kluczem w tym meczu będzie obrona i zbiórka. Na pewno Broadus jest ich najważniejszym zawodnikiem - zauważa koszykarz zza oceanu.
Johnny Dee na razie skupia się na ostatnich tygodniach sezonu zasadniczego Tauron Basket Ligi i stara się nie myśleć o przyszłości, lecz nie wyklucza powrotu do Polpharmy. Filigranowy Amerykanin stał się ulubieńcem starogardzkich kibiców, dzięki swoim stalowym nerwom. Dee celnymi "trójkami" w ostatnich sekundach wygrał Farmaceutom przed tygodniem pojedynek z PGE Turowem Zgorzelec a także wcześniej z Polskim Cukrem Toruń.
- Nie jestem jeszcze pewny swojej przyszłości, chcę silnie zakończyć sezon i na tym się koncentruję, a potem zobaczymy - podkreśla sympatyczny Amerykanin. - Myślę, że w tym roku dużo poprawiłem w swojej grze i w kolejnym sezonie też mógłbym Polpharmie pomóc. Zobaczymy, będę się o to modlił - kończy Johnny Dee.