Start Lublin w starciu z Polfarmexem Kutno zagrał ambitnie i z dużą determinacją. Ekipa z Lubelszczyzny po pierwszej kwarcie prowadziła 21:13. Dopiero pod koniec drugiej odsłony gościom udało się zredukować straty. Duża w tym zasługa duetu Amerykanów - Michael Fraser - Josh Parker (obaj po dziewięć punktów), a także Michała Gabińskiego (osiem "oczek").
Po przerwie nadal toczyła się walka kosz za kosz. Prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą. Tak naprawdę żadnej z ekip nie udało się zbudować większej przewagi niż pięć punktów. Kluczowy moment meczu nastąpił w połowie czwartej kwarty - wówczas kutnianie zdobyli osiem "oczek" z rzędu i nieco odskoczyli gospodarzom. Ostatecznie po nerwowej końcówce triumfowali 81:75.
- Myślę, że zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Uważam, że pod względem gry w ofensywie to był nasz najlepszy mecz w tym sezonie, ale niestety to okazało się za mało, aby wygrać z Polfarmexem Kutno. Niestety w końcówce popełniliśmy kilka prostych strat, które kosztowały nas zwycięstwo - przyznaje Nick Kellogg, amerykański combo-guard Startu Lublin, który w sobotnim spotkaniu zdobył 16 punktów.
Skuteczniejszy od Kellogga był jedynie Nikola Jeftic, autor 18 oczek. 13 dorzucił Marcin Salamonik.
Dla Startu była to już 25. porażka w tym sezonie. Przegrana z Polfarmexem Kutno oznacza, że ekipa z Lubelszczyzny rozgrywki zakończy na ostatnim miejscu w tabeli.
W środę lublinianie na własnym parkiecie zmierzą się z Polskim Cukrem Toruń, która ma w tym sezonie aspiracje medalowe. Czy ekipa Michała Sikory postawi się zespołowi Jacka Winnickiego?
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Zadyma w meczu Polaków. "Na taką drużynę można liczyć"
Źródło: WP SportoweFakty