Kapitalne widowisko na rozpoczęcie rywalizacji w parze Cavaliers-Pistons. Choć zdecydowanymi faworytami do awansu są podopieczni Tyronna Lue, to Tłoki udowodniły w niedzielę, że tanio skóry nie sprzedadzą. Przed ponad trzy kwarty koszykarze ze stanu Michigan prowadzili równorzędną walkę z LeBronem i spółką. Ostatecznie różnicą pięciu punktów triumfowała Kawaleria.
Do wygranej gospodarzy poprowadził tercet LeBron James-Kyrie Irving-Kevin Love. Pierwszy z nich miał 22 punkty, 11 asyst i sześć zbiórek, Irving dołożył 31 oczek, sześć asyst i pięć zbiórek, z kolei Love do 28 punktów dołożył 13 zbiórek. W takiej formie liderzy Cavs są niesamowicie groźni - takiej dyspozycji brakowało rok temu, kiedy Irving i Love borykali się z kontuzjami.
Mimo tak dobrej gry wspomnianego trio, spotkanie nie było jednostronne. Pistons podeszli do tego meczu bez respektu dla wyżej notowanego rywala i postawili wszystko na jedną szalę. Dość niespodziewanie mieli świetny dzień rzutowy z dalekiego dystansu. Średnio zdobywają około dziewięciu trójek, tym razem trafili aż 15.
To właśnie ten element pozwolił im prowadzić 18:11 w pierwszej kwarcie orz 39:33 w drugiej odsłonie. Kentavious Caldwell-Pope i Marcus Morris byli najlepszymi graczami w tym okresie w zespole Van Gundy'ego. Dobrą robotę wykonywali też zmiennicy - Johnson, Blake i Bullock. Mało widoczny był lider Andre Drummond, lecz nie przeszkadzało to przyjezdnym. Goście wyglądali jak dobrze naoliwiona maszyna, która szybko biega do ataku i razi rzutami z dalekiego dystansu.
Po przerwie Cavs rozpoczęli od serii 19:9 i wydawało się, że przejmą inicjatywę. Tłoki nie trafiły kliku rzutów z rzędu, ale nie zraziło ich to. Goście znów wrócili do gry, a kiedy po świetnym początku ostatniej kwarty prowadzili nawet 83:76, wydawało się, że sensacja jest blisko.
Nic bardziej mylnego. W decydujących fragmentach górę wzięło doświadczenie, spryt i opanowanie. Kevin Love dwa razy celnie przymierzył za trzy punkty, Irving cwaniacko wymusił faul, a James w najważniejszych momentach podejmował odpowiednie decyzje. Efekt? Bezbłędna końcówka, która pozwoliła osiągnąć triumf w pierwszym akcie ćwierćfinału.
Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons 106:101 (27:25, 26:33, 23:20, 30:23)
Cavaliers:
Irving 31, Love 28, James 22, Smith 9, Dellavedova 7, Jefferson 5, Thompson 2, Shumpert 2, Mozgow 0.
Pistons:
Caldwell-Pope 21, Morris 20, Jackson 17, Drummond 13, Harris 9, Johnson 9, Bullock 8, Baynes 3, Blake 1.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Cavaliers