Filip Zegzuła: Nie było opcji, żebyśmy przegrali

Rzucający UTH Rosy był jednym z głównych autorów najważniejszego zwycięstwa swojej drużyny w sezonie 2015/2016, zapewniającego utrzymanie w pierwszej lidze. W piątym meczu z GTK uzyskał double-double.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Przed środowym, decydującym meczem o utrzymaniu drużyny ACK UTH Rosy i GTK stały pod ścianą. Porażka oznaczała bowiem spadek do drugiej ligi. Dwa pierwsze spotkania w tej parze zakończyły się zwycięstwami radomian. Przyniosły wiele emocji, w obu przypadkach kończąc się po dodatkowym czasie gry. W Gliwicach starcia tak bardzo zacięte już nie były. Podopieczni Pawła Turkiewicza wyrównali stan rywalizacji, wobec czego zespoły powróciły do Radomia. Od początku piątej konfrontacji gospodarze narzucili swój styl gry, błyskawicznie uzyskując wysoką przewagę. Po premierowej kwarcie prowadzili bowiem 28:6. Zdezorientowani przyjezdni nie potrafili znaleźć sposobu na trafienie do kosza. - Nie było łatwo, ale to my zagraliśmy dobrze w obronie, byliśmy skoncentrowani i z taką pomocą publiczności nie było opcji, żebyśmy przegrali - Filip Zegzuła podał przyczyny takiego stanu rzeczy.

Był jednym z najlepszych zawodników pojedynku, kończąc go z double-double. Uzyskał bowiem 17 punktów (skuteczność 6/11 z gry, w tym 3/7 z dystansu) oraz miał 10 zbiórek, dwie asysty i trzy przechwyty. Złożyło się to na bardzo wysoki wskaźnik eval 25.

Po ostatniej syrenie 21-latek nie ukrywał więc radości z efektownego zwycięstwa 77:45. - Bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu, kibice nas ponieśli, pierwszy raz w tym sezonie aż tylu zjawiło się ich na trybunach - rzucający wyraził uznanie dla wspierającej głośnym dopingiem publiczności.
Zegzuła był motorem napędowym UTH Rosy w środowym meczu Zegzuła był motorem napędowym UTH Rosy w środowym meczu
- Realizowaliśmy nasze założenia w obronie, co prawda przeciwnicy nie trafili kilku łatwych rzutów z czystych pozycji. Nasza defensywa świetnie działała - podkreślił Zegzuła. W pierwszych dwóch częściach on i koledzy pozwolili zdobyć rywalom zaledwie 21 "oczek".

Po zmianie stron nie spuścili z tonu, prezentując takie samo tempo. - Mówiliśmy w szatni, żeby utrzymać taki sam poziom koncentracji jak w pierwszej połowie. Mieliśmy co prawda kilka krótkich przestojów, ale dowieźliśmy bezpieczną przewagę do końca - skomentował obwodowy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×