Kolejny blamaż King Wilków

O dwóch pierwszych meczach ćwierćfinałowych King Wilki Morskie Szczecin chcą jak najszybciej zapomnieć. Podopieczni Marka Łukomskiego na tle Anwilu wypadli bardzo blado.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty

Po pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym, w którym Anwil Włocławek pewnie wygrał z King Wilkami Morskimi 78:54, wydawało się, że szczecinianie gorzej już zagrać nie mogą. Tymczasem podopieczni Marka Łukomskiego udowodnili jednak, że jest to możliwe i rozegrali w niedzielę jeszcze słabszą partię.

Kompromitacja, blamaż, wstyd - te słowa idealnie opisują grę szczecińskiego zespołu w tym drugim spotkaniu. Do przerwy King Wilki na swoim koncie miały zaledwie 17 punktów! Warto przy tej okazji nadmienić, że sam Klay Thompson, zawodnik Golden State Warriors, w spotkaniu z Portland Trail Blazers zgromadził 18 oczek w pierwszej kwarcie!

Szczecinianie ponownie nie umieli znaleźć sposobu na dobrze pracującą defensywę Anwilu. Gracze Marka Łukomskiego znów przede wszystkim nastawili się na rzuty z dystansu. Trudno jednak wygrać mecz, kiedy trafia się zaledwie 3 z 25 rzutów.

ZOBACZ WIDEO Wisła po raz drugi lepsza od Artego w finale TBL Wisła po raz drugi lepsza od Artego w finale TBL

Co gorsza, szczecinianie nie spróbowali w dwóch pierwszych meczach poszukać innych wariantów w ofensywie. Najlepszym tego przykładem jest Paweł Leończyk, podkoszowy King Wilków, który w tych spotkaniach oddał zaledwie... sześć rzutów.

Bardzo blado wypadli rozgrywający - Brandon Brown i Russell Robinson. Na swoim koncie mieli łącznie zaledwie trzy asysty. Szczególnie irytująca była gra tego pierwszego, który niepotrzebnie zwalniał grę. Amerykanin przytrzymywał piłkę, tracąc czas na konstruowanie akcji ofensywnej.

- To był dla nas cholernie trudny weekend pod względem rzutowym. Nie mogliśmy nic praktycznie trafić. Mieliśmy fatalną skuteczność z dystansu i z rzutów wolnych. Mam jednak nadzieję, że uda nam się odzyskać skuteczność i wrócimy jeszcze do Włocławka - przyznał Brown na pomeczowej konferencji prasowej.

Co prawda koszykarze King Wilków mogą zasłaniać się tym, że Anwil twardo i agresywnie gra w defensywie, ale oni sami nie zrobili nic, by zdobyć "Twierdzę Włocławek". Niepoukładany atak, indywidualne popisy - to cechowało grę szczecińskiego zespołu w tych dwóch pierwszych meczach.

Czy zespół Marka Łukomskiego ma jeszcze w sobie siłę, aby odbudować się i wrócić na piąty mecz do Włocławka?

Czy King Wilki Morskie wygrają w środę z Anwilem Włocławek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×