- Robiliśmy strasznie dużo błędów. Były za łatwe penetracje do kosza, za dużo prostych punktów dostaliśmy. Niepotrzebne straty piłek. To nas trochę złamało. Mieliśmy już przewagę kilkunastu punktów i odrobili to w dwie minuty. Później był wyrównany mecz. Na końcu parę piłek nam nie weszło i wygrali - analizował środowy pojedynek Robert Tomaszek. King Wilki Morskie miały problem z zatrzymaniem mierzącego 205 cm koszykarza. Sześciokrotnie w całym spotkaniu faulowały centra Anwilu Włocławek, który trafił 8/10 rzutów wolnych.
- Na wyjeździe jest zawsze inaczej, trudniej wygrywać. Pokonaliśmy ich w przygotowaniach przed sezonem. Później dwa razy w rundzie zasadniczej i teraz w play-offach. Ciężko zwyciężać cały czas z tą samą drużyną. Wiadomo, że raz się kiedyś odbije. Trzeba znów się zmobilizować i grać tak, jak potrafimy w obronie - przyznał nasz rozmówca. Rottweilery w ćwierćfinałowej rywalizacji Tauron Basket Ligi prowadzą 2:1. Przewagę zapewniły sobie w Hali Mistrzów, gdzie w tym sezonie jeszcze nie przegrały. Co musi zrobić zespół z Włocławka, żeby już w piątek w Szczecinie awansować do półfinału?
- Trzeba pokazać naszą koszykówkę. Nic nie zmieniać, tylko więcej energii włożyć w obronę, bo w środę nie graliśmy na takim poziomie, jak u siebie w domu - zdradził swój przepis na sukces Robert Tomaszek.
Anwil musi poprawić obronę i być bardziej aktywny w walce pod koszem King Wilków Morskich. W środę te elementy wyraźnie zawiodły. - Brakuje nam Bartosza Diduszko, który daje dużo energii drużynie. Powinniśmy to jakoś nadrobić. Wszyscy inni muszą wstać na nogi, dać więcej z siebie. W środę to nam się nie udało, ale to jest seria. Nadal prowadzimy 2:1. Trzeba tutaj wygrać i kończyć ten ćwierćfinał - wyjaśnił doświadczony podkoszowy.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}