Hop-Bęc po ćwierćfinałach TBL

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Za nami mecze ćwierćfinałowe w Tauron Basket Lidze. Kilku zawodników stanęło na wysokości zadania, ale paru kompletnie zawiodło. Kto znalazł się w naszym zestawieniu?

[bullet=hop.jpg] Hop:

Jerel Blassingame (Energa Czarni Słupsk)

Pojedynki słupskiej "Kaszanki" z Dannym Gibsonem zostaną na długo zapamiętane przez kibiców Czarnych Panter i Twardych Pierników. Blassingame nie ukrywał swojej irytacji faktem, że został pominięty przez trenerów przy wyborze najlepszej piątki sezonu zasadniczego.

Chciał w meczach ćwierćfinałowych udowodnić, że się mylili. Tym bardziej, że w tym zestawieniu... znalazł się Gibson w roli pierwszego rozgrywającego.

Jak mówił, tak zrobił. Co prawda statystycznie lepiej wypadł Amerykanin z Torunia, ale to Blassingame może cieszyć się z kolegami z awansu do półfinału.

- Gibson może pojechać z tym tytułem do domu, ale to ja gram w półfinale i walczę o medale - przyznaje Blassingame.

Mantas Cesnauskis (Energa Czarni Słupsk)

"Słupski Jagiełło" nie miał najlepszego sezonu zasadniczego, ale w play-offach udowodnił, że wciąż Czarne Pantery mogą na niego liczyć.

- To w play-offach wszystko się zdobywa. Skąd wynika moja dobra gra? Myślę, że to rezultat tego, że mam już spore doświadczenie i znam ten smak gry w play-offach. Cieszę się, że wszystko wychodzi i pomagam drużynie - mówi zawodnik Energi Czarnych.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Wielki talent z Polski nie poradził sobie z presją. "Popularność go przytłoczyła"

Rozgrywający w wielu akcjach swoim boiskowym sprytem ogrywał toruńską defensywę. Podopieczni Jacka Winnickiego nie potrafili na niego znaleźć odpowiedzi. Cesnauskis w tej serii przeciętnie zdobywał dziewięć punktów na mecz.

Danilo Andjusić (Anwil Włocławek)

Serbki strzelec wszedł na właściwe tory i poprowadził włocławską ekipę do awansu do półfinału Tauron Basket Ligi. We wszystkich meczach ćwierćfinałowych Andjusić notował podwójną zdobycz punktową. Najlepiej spisał się w ostatnim pojedynku, w którym zdobył 28 oczek.

W rozmowie z naszym serwisem zawodnik przyznał, że w końcu złapał optymalną formę. - To wynika z faktu, że cała drużyna gra naprawdę dobrze. Kreujemy sobie sporo otwartych pozycji i ja z tego skorzystam. Podoba mi się, że gramy bardzo zespołowo i to buduje każdego z nas - mówił Andjusić.

C.J. Harris (Rosa Radom)

Sporo pożytku z gry amerykańskiego strzelca miał w ćwierćfinale Wojciech Kamiński, opiekun Rosy, która pokonała 3:0 Polfarmex Kutno. To nie były jednak łatwe mecze dla radomian. Gracze Jarosława Krysiewicza postawili faworytom trudne warunki.

Ekipa z Kutna nie potrafiła jednak znaleźć odpowiedzi na świetnie dysponowanego Harrisa, który w tej serii zdobywał przeciętnie 18 punktów na mecz. Amerykanin udowodnił swoją klasę. Takimi spotkaniami buduje podwaliny pod nowy kontrakt. Czy w Rosie? Władze klubu chciałaby go zostawić, ale spełnienie warunków finansowych może być bardzo trudne.
[nextpage]
[bullet=bec.jpg] Bęc:

Stevan Milosevic (Polski Cukier Toruń)

Czarnogórzec, który był podstawowym środkowym Twardych Pierników, był kompletnie nieużyteczny w serii z Czarnymi Panterami ze Słupska. Z usług zawodnika praktycznie w ogóle nie korzystał Jacek Winnicki. Koszykarz łącznie uzbierał 10 minut w czterech spotkaniach tej serii.

Zawodnik nie ukrywa swojej frustracji. - Jestem bardzo rozczarowany, bo wiem, że mógłbym pomóc drużynie. Niestety takiej szansy nie otrzymałem. Wierzę, że z moją pomocą byśmy awansowali do kolejnej fazy - przyznaje podkoszowy Polskiego Cukru Toruń.

Szkoleniowiec Twardych Pierników swoją decyzję tłumaczył tym, że Czarnogórzec nie radził sobie z akcjami typu pick&roll. Jego zdaniem nie nadążał za szybkimi podkoszowymi Energi Czarnych.

Krystopher Faber (Polfarmex Kutno)

Amerykanin do zespołu z Kutna dołączył pod koniec sezonu zasadniczego. Zastąpił on w składzie kontuzjowanego Kevina Johnsona. 25-letniemu koszykarzowi nie udało się jednak "wejść w buty" swojego rodaka. Kiepsko wypadł w meczach ćwierćfinałowych, w których łącznie uzbierał zaledwie... 6 punktów.

Ovidijus Galdikas (King Wilki Morskie Szczecin)

Transfer litewskiego olbrzyma był kompletną porażką działaczy King Wilków. Do Polski zawodnik przyjechał bez formy, kompletnie nie przypominając gracza z lat ubiegłych. Łącznie koszykarz w fazie zasadniczej rozegrał dziewięć meczów w barwach King Wilków. Jego statystyki były jednak mizerne - trzy punkty i 2,8 zbiórki.

Sztab szkoleniowy liczył, że Galdikas przebudzi się w play-offach, ale tak się nie stało. Litwin wystąpił w trzech meczach w serii z Anwilem Włocławek. Zdobył tylko sześć punktów i był dopiero piątym podkoszowym w rotacji szczecińskiego zespołu.

- Przyjechał do nas nieprzygotowany. Musieliśmy nad nim sporo pracować, aby doprowadzić go do optymalnej formy fizycznej - tłumaczy Marek Łukomski, szkoleniowiec King Wilków.

Filip Matczak (Asseco Gdynia)

Władze i sztab szkoleniowy Asseco Gdynia bardzo liczyły na to, że w meczach ze Stelmetem BC ich główną bronią będzie Filip Matczak, wychowanek zielonogórskiego klubu. Zawodnik bardzo mobilizował się na spotkania ze swoim byłym pracodawcą, ale ostatecznie serii ćwierćfinałowej nie zaliczy do udanych.

Łącznie Matczak uzyskał 18 punktów, trafiając 6 z 23 rzutów z gry. Koszykarz zdaje sobie sprawę, że mógł wypaść lepiej, ale zapowiada jednocześnie, że na kolejny sezon wróci silniejszy. - Wakacje zamierzam mocno przepracować - przyznaje zawodnik Asseco Gdynia.

Komentarze (2)
avatar
ws21
10.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Tak Panie Wasiek. Z tych wywodów wynika, ze Mistrz Polski, broniący tytułu w tej rundzie PO nie wystąpił. A najważniejsze ze wszyscy w rodzinie zdrowi.