Adam Waczyński: NBA? Bardziej pasuję do europejskiego stylu

Adamowi Waczyńskiemu po sezonie 2015/2016 kończy się umowa z Rio Natura Monbus Obradoiro. Co dalej z karierą Polaka? - Zależy mi na tym, aby pozostać w Hiszpanii. Chcę być jednak w klubie, który będzie walczył o najwyższe cele - podkreśla zawodnik.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty: Przez kilka tygodni zmagał się pan z urazem ręki, którego nabawił się pan podczas meczu z Herbalife Gran Canaria (2 kwietnia). W ostatnich dniach wrócił pan już jednak do zajęć. Jak wyglądał powrót do treningów?

Adam Waczyński: Do treningów wróciłem w miniony wtorek. Lekarze dali mi zielone światło. Rehabilitacja szła w bardzo dobrym tempie. Dość szybko ręka regenerowała się po zdjęciu szyny. Cały czas pracuję jednak nad tym, aby poprawić ruchomość w stawach. Wzmacniam lewą rękę, bo przez cztery tygodnie nie mogłem nią ruszać. Muszę odbudować mięśnie, a także odzyskać pewność siebie.

Głód gry doskwiera?

- Bardzo. Muszę powiedzieć, że taka przerwa mi się przydała. Szkoda, że odbyło się to kosztem ręki, ale teraz czuję się znacznie lepiej.

W sieci bardzo popularny był klip wideo, w którym ćwiczył pan rzuty jedną ręką. Aż tak pana ciągnęło do gry?

- Oj tak. Bardzo tęskniłem za rywalizacją. Bardzo mi brakowało gry i emocji podczas spotkań. Starałem się jednak zawsze coś robić, by mieć ten kontakt z koszykówką.

ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)

Ta kontuzja przydarzyła się w bardzo kiepskim momencie, bo drużyna rozgrywała w tym czasie bardzo ważne mecze w kontekście utrzymania w ACB. Nerwy były podwójne?

- Zdecydowanie. Tym bardziej, że nie mogłem pomóc drużynie. Wcześniej też borykałem się z kontuzjami, ale za każdym razem zaciskałem zęby i pomagałem zespołowi. Niestety te urazy mnie pogrążały, aż w końcu musiała przyjść pauza. Aczkolwiek była to kontuzja bardzo pechowa. Drużyna w tym czasie zakontraktowała nowych zawodników, by za wszelką cenę utrzymać się w ekstraklasie. Do samego końca będziemy bili się o utrzymanie.

Kiedy chce pan wrócić do gry?

- To nie do końca zależy ode mnie. Chciałbym wrócić jak najszybciej, ale na to zgodę muszą dać lekarze. W tym tygodniu będziemy rozrywali dwa spotkania i być może będzie okazja ku temu, by wrócić do gry.

Pod względem statystycznym jest to znakomity sezon dla pana. Jest pan trzecim strzelcem w lidze ACB, ale nie da się ukryć, że trochę panu brakuje takiego sportowego farta. Mam tu na myśli te urazy, które nieco krzyżowały plany.

- Ten 2016 rok nie jest dla mnie jak na razie szczęśliwy. Co chwilę pojawiały się jakieś urazy i nie jestem z tego powodu zadowolony. Generalnie jednak jestem usatysfakcjonowany z moich wyników indywidualnych. Jestem w "trójce" najlepszych strzelców. To świetny wynik.

Będzie pan chciał jeszcze powalczyć o "króla strzelców"?

- Nie jest to mój priorytet. Najważniejsze jest to, żeby zespół się utrzymał na pewnym miejscu w ACB. Wszyscy będą mieli ciężko dogonić Adamsa z Laboral Kutxa. Po pierwsze, nie zostało dużo meczów do rozegrania, a po drugie on oddaje po 20 rzutów w spotkaniu. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek mógł go przeskoczyć w tej klasyfikacji.

Cały czas trwa głosowanie na MVP sezonu zasadniczego. Pomimo kontuzji kibice wciąż o panu pamiętają i chętnie oddają głosy. Cały czas utrzymuje się pan w pierwszej dziesiątce. To satysfakcjonujący wynik?

- Oczywiście. To bardzo fajna inicjatywa. Jestem ogromnie wdzięczny kibicom, którzy oddawali na mnie swoje głosy. Na koniec sezonu zobaczymy, kto sięgnie po tę statuetkę. Ja mam swojego faworyta.

Kto jest pana faworytem?

- Obstawiam Ioannisa Bourousisa z Laboral Kutxa, który ma znakomity sezon. Kolejny moim typem jest Tomas Satoransky z FC Barcelony.

Czy Adam Waczyński w kolejnym sezonie będzie grał w klubie euroligowym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×