W środowym spotkaniu Marek Zywert pojawił się na parkiecie przed początkiem czwartej kwarty, kiedy wynik meczu był już praktycznie przesądzony (Stelmet BC prowadził 62:43). Zawodnik pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Trafił dwa z czterech rzutów z dystansu i zgromadził sześć punktów.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem pobiegać po parkiecie. Cieszę się, że w tym czasie zdobyłem sześć punktów - przyznaje Marek Zywert, młody zawodnik Energi Czarnych Słupsk, który w serii półfinałowej ze Stelmetem BC był czwartym polskim koszykarzem w rotacji. To wynik kontuzji Mantasa Cesnauskisa i Kacpra Borowskiego.
Donaldas Kairys nie dał mu jednak za dużo szans w tych trzech meczach. Wpuszczał go na boisku, kiedy losy spotkań były już przesądzone. Łącznie zawodnik na parkiecie spędził 22 minut, zdobywając w tym czasie 11 oczek.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Może gdybym dostał więcej minut, to miałbym nieco lepsze statystyki. Kto wie? Nie ma co gdybać. Starałem się jak najlepiej wykorzystać szansę od trenera Kairysa - tłumaczy Zywert.
Słupszczanie przegrali ze Stelmetem BC 0:3 i pozostaje im walka o brązowy medal. Rywalem Energi Czarnych będzie Anwil Włocławek, który w półfinale okazał się słabszy od Rosy Radom.
- Musimy się skoncentrować przed kolejnymi meczami. Bardzo nam zależy na tym, aby zakończyć sezon na trzecim miejscu - tłumaczy Zywert.