Turniej koszykówki ulicznej wrócił na Śląsk, by zaprezentować wyjątkowe streetballowe widowisko. Ponadto pomógł wyłonić nazwiska kolejnej czwórki, która zmierzy się w warszawskim finale. Faza eliminacyjna odbyła się w systemie pucharowym. Składała się z 5-minutowych spotkań testujących odporność, siłę i koncentrację.
W pojedynku o pierwsze miejsce Filip Put długo przegrywał 3:5, ale w końcu trafił rzut z faulem i objął prowadzenie 6:5, którego nie oddał już do końca rywalizacji. Jego konkurent - Michał Ejiofor postawił poprzeczkę naprawdę wysoko.
- Już w zeszłym roku się przekonałem, że organizacja tego turnieju stoi na najwyższym poziomie. To ciągle bardzo fajna zabawa i bardzo wysoki poziom. Cieszę się, że dzisiaj udało się wygrać. Jestem jednak przyzwyczajony do wysiłku fizycznego, więc mam jeszcze sporo siły. Oczywiście celem jest obrona mistrzostwa - mówi Filip Put, który w minionym sezonie występował w Zniczu Basket Pruszków.
Zawodnik robi systematyczne postępy. W sezonie 2015/2016 wystąpił w 32 spotkaniach, notując średnio 10,2 punktu, 4,7 zbiórki oraz 1,7 asysty na mecz. Jego osobą zainteresowały się kluby z TBL - m.in. Trefl Sopot czy Siarka Tarnobrzeg.
W meczu o 3. miejsce zmierzyli się Krzysztof Pacholec i Michał Gancarz. Triumfował ten pierwszy, który wygrał 18:9.
- Dzisiaj oglądaliśmy zawody na wysokim poziomie. Chłopcy, którzy walczyli o awans do Warszawy byli bardzo dobrze przygotowani fizycznie. Zmęczenie jednak cały czas jest bardzo duże, bo zawsze gdy mecze są wyrównane, to w grę trzeba włożyć więcej energii. Rywalizacje pomiędzy najlepszymi były bardzo widowiskowe. Fajne jest to, że grają u nas zarówno 40-latkowie, jak i 16-latkowie. O to właśnie nam chodzi - skomentował zawody w Chorzowie dyrektor sportowy, Jacek Łączyński.
W niedzielę zmagania przenoszą się do Lublina.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Zasłona dymna Polaków? "Wszyscy są zdrowi i przygotowani na dwieście procent"