Puchar Króla: Barcelona i TAU w półfinale

Real Madryt okazał się gorszy od Regalu FC Barcelony, zaś Pamesa Walencja nie sprostała TAU Ceramice Vitoria w pierwszych ćwierćfinałowych meczach Pucharu Króla. Oznacza to, że w półfinale w sobotę dojdzie do powtórki rywalizacji, która miała miejsce w ubiegłym sezonie w finale play-off. Wówczas lepsi byli gracze z Kraju Basków, więc Barcelona z pewnością będzie szukała okazji do rewanżu.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielkie emocje i walka kosz za kosz oraz gwiazda, która święciła najjaśniej - tak po krótce można scharakteryzować mecz pomiędzy dwoma odwiecznymi rywalami, Realem i Barceloną. Juan Carlos Navarro zdobył aż 28 punktów, trafiając m.in. sześciokrotnie za trzy oraz rozdał aż 10 asyst, notując nieprawdopodobne double-double i zapewniając "Dumie Katalonii" awans do sobotniego półfinału, w którym przyjdzie im zmierzyć się z drużyną TAU.

Amerykanie na tego typu spotkania mowią "tight games", czyli bardzo ciasne, takie, w których wynik do końca pozostaje sprawą otwartą. Lepiej pojedynek zaczęli Katalończycy, którzy po składnych akcjach Navarro oraz Ersana Ilyasovy wygrywali już 17:10. Chwila nieuwagi wystarczyła jednak, by madrytczycy doprowadzili do remisu po 23 zaraz na początku drugiej kwarty. Dobra gra "La Bomby" pozwoliła jednak podopiecznym Xaviera Pasculiego schodzić na przerwę z sześciopunktową zaliczką (38:44).

Po zmianie stron skuteczniej w mecz weszła Barcelona. Ponownie trafiali Navarro i Ilyasova, a do zdobywania punktów włączył się także Fran Vazquez. Kiedy celnie za trzy przymierzył Gianluca Basile Katalończycy prowadzili nawet 59:47. Wówczas sygnał do odrabiani strat dał Louis Bullock, który najpierw udanie wszedł na kosz, a po chwili popisał się akcją trzy plus jeden i zrobiło się tylko 61:58. Ostatnie słowo ponownie jednak ależało do przeciwników, a właściwe do Navarro. Hiszpan grał jak natchniony co i rusz dziurawiąc kosz rywala, bądź obsługując lepiej ustawionych kolegów. Po jego trójkach Barcelona wygrywała już 73:63 oraz 79:68 i choć Real, rzutami rozpaczy, starał się jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, na odrobienie strat zabrakło czasu.

Real Madryt - Regal FC Barcelona 75:83 (19:23, 19:21, 21:20, 16:19)

(Bullock 22 (3x3), Reyes 16 (9 zb.), Hervelle 10 (1x3, 9 zb.), van den Spiegel 10 - Navarro 28 (6x3, 10 as.), Ilyasova 14 (2x3, 5 zb.), Vazquez 13 (5 zb.))

Drugi pojedynek Pucharu Króla był wyrównany tylko do pierwszej połowy. W pierwszej kwarcie świetnie grał Shammond Williams i to głównie za jego sprawą Pamesa, ku zaskoczeniu kibiców w hali Palacio de Deportes, prowadziła po dziesięciu minutach 22:16, choć momentami przewaga graczy w pomarańczowych koszulkach wynosiła już jedenaście oczek. W drugiej odsłonie podopieczni Nevena Spahiji nie radzili już sobie tak dobrze w ataku, lecz ambitna gra pozwalała im utrzymywać dwupunktowe prowadzenie do przerwy.

W drugiej połowie na parkiecie istniała już jednak tylko jeden zespół. TAU bardzo szybko odrobiło straty i wyszło na kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddało już do końca meczu. Wśród graczy trenera Dusko Ivkovicia obudził się Tiago Splitter, dominując w strefie podkoszowej. Ani Kosta Perović, ani tym bardziej Ernal Kuqo nie byli w stanie zatrzymać świetnie grającego Brazylijczyka. Ostatecznie Splitter zakończył spotkanie z dorobkiem 20 punktów i 10 zbiórek, zaś tylko o trzy punkty mniej zanotował Sergi Vidal. Słabsze zawody rozegrał lider TAU, Igor Rakocević, lecz w obliczu świetnie prowadzącego grę Pablo Prigioniego sytuacja ta nie była aż tak widoczna. Pamesa tymczasem po raz kolejny potwierdziła, że jest typowym ligowym średniakiem i nie jest w stanie dotrzymać kroku najlepszym zespołom na Półwyspie Iberyjskim. W półfinale TAU zagra z Barceloną, co będzie powtórką ubiegłorocznego finału play-off w Hiszpanii.

TAU Ceramica Vitoria - Pamesa Walecja 82:66 (16:22, 17:13, 21:15, 28:16)

(Splitter 20 (10 zb.), Vidal 17 (3x3), Mickeal 12 (7 zb.), Teletović 12 (2x3, 7 zb.) - Perović 13 (5 zb.), Williams 11 (3x3, 4 as.), Kuqo 10 (2x3))

Źródło artykułu: