Hiszpania w drodze po kolejny sukces

PAP
PAP

Tylko jedna spośród sześciu drużyn wydaje się znacząco odstawać i nie mieć szans na awans do kolejnego etapu w turnieju na igrzyskach olimpijskich w Rio. To oznacza, że po zakończeniu pierwszej rundy ktoś z grupy B będzie mocno rozczarowany.

Zdecydowanie największy potencjał w tej stawce drzemie w Hiszpanii. Drużyna Sergio Scariolo jest przecież mistrzem Europy i wicemistrzem olimpijskim z Pekinu i Londynu. Do tego wystarczy zajrzeć w skład, żeby zobaczyć, że jest naszpikowany wybitnymi koszykarzami z Pau Gasolem na czele. Weteran parkietów nadal potrafi zachwycać, co udowodnił na ubiegłorocznym EuroBaskecie. La Roja czasami wolno się rozkręca, miewa gorsze występy, ale na wielkich turniejach przeważnie nie zawodzi.

Cztery pozostałe ekipy mają zbliżony potencjał. Argentyńczycy mają kilka świetnych nazwisk (Manu Ginobili, Luis Scola czy Andres Nocioni), ale przed dwoma laty na mistrzostwach świata w Hiszpanii zupełnie rozczarowali. Dość powiedzieć, że odpadli w 1/16 finału, przegrywając wówczas z Brazylią. Albicelestes nie sposób jednak lekceważyć. W końcu to ekipa, która na poprzednich igrzyskach otarła się o medal.

Ciekawy skład zebrali gospodarze. Canarinhos choćby z powodu występów przed własną publicznością mogą być niezwykle groźni. Trener Rubén Magnano zebrał jednak wielu wybitnych graczy. Aż pięciu powołanych gra na co dzień w NBA - Leandro Barbosa, Nene Hilario, Raulzinho Neto, Cristiano Felicio oraz Marcelo Huertas. Znajdziemy w ich szeregach również koszykarzy, którzy grają w silnej lidze hiszpańskiej. Śmiało zatem możemy mówić o tym, że Brazylijczycy mogą zajść dalej niż na ostatnich wielkich turniejach - na igrzyskach w Londynie zajęli piąte miejsce, a na ostatnich mistrzostwach świata znaleźli się na szóstej pozycji.

ZOBACZ WIDEO Wojciech Janas: Szczyt formy ma przyjść przed ćwierćfinałem igrzysk

Trudno powiedzieć, na co stać Chorwatów. Ten zespół od lat wydaje się mocny i często jest w gronie faworytów do strefy medalowej. Tyle że na wielkich turniejach zwykle zawodzi. W tym wieku tylko raz Hrvatska była blisko zdobycia medalu. Trzy lata temu w Słowenii dotarła do półfinału mistrzostw Europy. W Rio de Janeiro oczekiwania ponownie będą spore, ale skład - choć solidny - nie robi na nikim wielkiego wrażenia.

Tradycyjnie już wysoko mierzą Litwini, choć oni akurat na igrzyskach olimpijskich nigdy nie zdołali zagrać w finale. W latach 1992-2000 trzykrotnie wygrywali brąz. Na ostatnich turniejach wróciła im skuteczność - od 2010 roku zespół czterokrotnie docierał do strefy medalowej i aż trzy razy stawał na podium. Trener Jonas Kazlauskas ma do dyspozycji wyrównany i doświadczony skład z niewielką nutą młodości. Wiele oczekuje się od Jonasa Valanciunasa, ale w kadrze jest kilku innych zawodników, którzy na wielkich imprezach nie zawodzą.

Żadnych szans w tej grupie nie daje się Nigeryjczykom. Wprawdzie to mistrzowie Afryki z ubiegłego roku (do tego sukcesu walnie przyczynił się były koszykarz Anwilu Włocławek - Chamberlain Oguchi), ale na turniejach interkontynentalnych daleko nie zachodzą. Zawodnicy Willa Voigta znaleźli się w niezwykle wymagającej stawce, dlatego już jedna wygrana będzie dla nich sukcesem.

Awans do ćwierćfinału wywalczą po cztery najlepsze drużyny z dwóch grup. W pierwszej serii spotkań Brazylia zmierzy się z Litwą, Chorwacją z Hiszpanią, a Nigeria z Argentyną.

Komentarze (1)
avatar
Mudd
5.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem Hiszpanie nie wygrają tej grupy. Przede wszystkim nie wiem czy ci zawodnicy będą mieli "paliwo" - w rozumieniu i sił i odpowiednich chęci - na 5 meczów w ciągu 8 dni. Chorwaci to d Czytaj całość