Słowa szkoleniowca zielonogórskich koszykarzy doskonale obrazują przebieg drugiej odsłony. W pewnym momencie tej kwarty, "Zastalowcy" przegrywali nawet 1:14. - Mieliśmy moment przestoju w drugiej kwarcie. Wtedy graliśmy źle i oddaliśmy rywalowi inicjatywę. Ale później dotarło do wszystkich graczy, że dystans do przeciwnika muszą nadrobić obroną. I właśnie z tej obrony przeprowadziliśmy kilka ładnych kontr. Także myślę, że był to fajny sparing - mówi Aleksandrowicz.
Trener ekipy Wiecko Zastalu po kontrolnej potyczce z wałbrzyszanami, w grze swoich zawodników dostrzega pozytywy, ale widzi także negatywne strony. - Można powiedzieć, że drużyna wyszła z fizycznego marazmu. Moi zawodnicy bardzo chętnie biegają i bardziej zdecydowanie walczą w obronie. Jednak widać jeszcze braki w naszej grze. W zespole przydałby się taki gracz, który powiedziałby tak - nie idzie nam atak, weźmy się za obronę. W sparingu przeciwko Górnikowi właśnie tak nie zagraliśmy. Nie poszedł nam atak i w obronie też się rozkleiliśmy. Taka gra trwała za długo, bo 5-7 minut, i wynik nam uciekał. W spotkaniu z Politechniką Poznań także było widać u nas takie mankamenty. Jednak na szczęście mieliśmy dużą przewagę i potrafiliśmy ją utrzymać - kontynuuje popularny "Aleks".
Zielonogórscy sympatycy basketu zapewne zastanawiają się, jakim sposobem można ustabilizować grę ich ulubieńców. - Co zrobić, abyśmy równo grali? Myślę, że powoli powinniśmy ćwiczyć i czuć się coraz mocniejszymi. Moim podopiecznym trzeba także uświadamiać, że w którymś momencie meczu po prostu muszą się przełamać.