W Sopocie zapachniało ligową atmosferą. "To nie wyglądało jak sparing"

Spięcia, słowne przepychanki, a także efektowne akcje i zacięta końcówka - to wszystko mogli zobaczyć kibice, którzy pofatygowali się do Hali Stulecia na spotkanie Trefla z Anwilem Włocławek. Ostatecznie po dogrywce lepsi okazali się sopocianie.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Materiały prasowe

- To był naprawdę dobry test dla naszej drużyny. Anwil pokazał nam, w których elementach spisujemy się jeszcze słabo. Przed nami sporo pracy, ale to w sumie normalne, bo do startu ligi pozostał jeszcze miesiąc. Spokojnie robimy swoje. Uważam, że z każdym tygodniem nasza gra wygląda coraz lepiej - mówi Anthony Ireland, rozgrywający Trefla Sopot, który był najlepszym strzelcem niedzielnego meczu.

Dla obu ekip było to pierwsze spotkanie z udziałem publiczności w okresie przygotowawczym przed sezonem 2016/2017. Do tej pory drużyny rozegrały po cztery zamknięte sparingi (obie komplet zwycięstw). Obecność na widowni kibiców (byli także fani Anwilu) wyraźnie podziałała mobilizująco na koszykarzy, którzy od samego początku grali z dużą determinacją, zaangażowaniem.

- Ten mecz przypominał atmosferę ligową. Trenerzy niczym wytrawni pokerzyści brali czasy, ustawiali zagrywki. Praktycznie jak podczas meczów TBL. Uważam, że takie sparingi są bardzo pożyteczne. Obecność fanów jest motywująca. Dochodzi także element presji - przyznaje amerykański rozgrywający.

- Nie da się ukryć, że przy udziale publiczności jest dużo większa mobilizacja. Sparing otwarty czy zamknięty? Nie ma to wielkiej różnicy. My robimy swoje, czyli testujemy te warianty, których uczymy się podczas treningów. Chcemy to egzekwować w spotkaniach sparingowych - zaznacza Igor Milicić, szkoleniowiec Anwilu Włocławek.

ZOBACZ WIDEO Nowa murawa, nowe reklamy... Legia zmienia się na Ligę Mistrzów (źródło TVP)

Emocje na parkiecie były od samego początku. Już w pierwszej kwarcie sędziowie musieli oddzielać Fiodora Dmitriewa i Nikolę Markovicia. Pod koniec meczu doszło do wymiany słownej pomiędzy Irelandem i Kamilem Łączyńskim. Zawodnik Anwilu był nieco sfrustrowany decyzją sędziego, który kilka akcji wcześniej odgwizdał mu przewinienie techniczne za "flopowanie".

- Widziałem, że Kamil był trochę niezadowolony z tego powodu i chciał wyładować swoje niezadowolenie. Doszło do małego spięcia między nami, ale to nic wielkiego. Szybko sobie wszystko wyjaśniliśmy. Takie rzeczy w koszykówce się zdarzają - tłumaczy Ireland.

Włocławianie w pewnym momencie mieli nawet dziesięciopunktową przewagę, ale ambitnie grający sopocianie z każdą kolejną minutą rozkręcali się. Dobre wrażenie pozostawili po sobie koszykarzy, którzy niedawno podpisali umowy z Treflem. To Nikola Marković i Jakub Karolak - obaj zdobyli po 17 punktów. Na wyróżnienie zasłużył także Michał Kolenda, autor 12 oczek. Młody sopocianin grał z dużą odwagą, nie bał się brać odpowiedzialności na swoje barki.

W Anwilu dobre zawody rozegrali Tyler Haws i Toney McCray, którzy zdobyli po 16 punktów. Nieźle zaprezentował się także Kacper Młynarski. Były gracz Siarki uzyskał 12 oczek, udowadniając, że coraz lepiej czuje się w ekipie Igora Milicicia. Swoje zrobili także podkoszowi - Paweł Leończyk i Josip Sobin (obaj po 11).

W doliczonym czasie więcej energii pokazali sopocianie, którzy szybko odskoczyli rywalom na kilka punktów i nie pozwolili sobie wyrwać z rąk wygranej. Tym samym Trefl pozostaje niepokonany w przedsezonowych sparingach.

Karol Wasiek

Czy Anwil Włocławek zdobędzie medal w sezonie 2016/2017?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×