Eley i Faison poza Vive

Na początku lutego działacze Vive Minorki postanowili rozstać się z trenerem, Ricardem Casasem, którego zastąpiono Javierem Imbrodą. Nowy szkoleniowiec nie wpłynął jednak dostatecznie na zespół, który nadal notuje fatalną passę. By wyjść z marazmu, działacze dokonali kolejnych roszad. Tym razem zwolniono dwóch graczy: Williama Eley’a i Marcusa Faisona.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Przed obecnym sezonem William "Bud" Eley został sprowadzony do Polideportivo Municipal Mahon, by w znaczący sposób odmienić siłę podkoszową zespołu. Niestety, Amerykanin, który w Minorce grał już w przeszłości (2005/2006), kompletnie zawiódł, czego efektem jest rozwiązanie umowy z koszykarzem na początku marca. Jeszcze w minionych rozgrywkach Eley notował 13,4 punktu, 5,9 zbiórki i 1,3 bloku na mecz, grając dla Grupo Capitol Valladolid, lecz poprzednia forma ni jak się ma do rzeczywistości. Spędzając na parkiecie średnio aż 26 minut (czwarty wynik zespołu), w Vive czarnoskóry zawodnik uzyskiwał zaledwie 8,5 punktu i 5,1 zbiórki oraz 1 blok. Włodarze drużyny, za namową trenera Javiera Imbrody, stwierdzili jednak, że potrzebują koszykarza, który dostarczy więcej punktów spod kosza. Obecnie trwają poszukiwania nowego środkowa, lecz klub nie chce ujawniać żadnych nazwisk.

Wraz z Eley’em z Vive pożegnał się Marcus Faison. Amerykanin legitymujący się belgijskim paszportem dołączył do drużyny zaledwie przed miesiącem, lecz jego postawa pozostawiała wiele do życzenia. Mierzący 196 cm gracz w niczym nie przypominał efektownego i efektywnego zawodnika z poprzednich lat, kiedy reprezentował kluby z belgijskiej Division 1, BC Kijów, Unicaję Malaga czy Besiktas Stambuł. Na początku obecnego sezonu w tureckiej lidze TBL rzucał średnio prawie 12 oczek co mecz oraz dokładał do tego prawie 3 zbiórki.

W ekipie z Minorki jego średnie spadły jednak dramatycznie. W ciągu czternastu minut na parkiecie zdobywał tylko 2 punkty, podczas gdy wskaźniki zbiórek oraz asyst nie przekroczyły jednego oczka. Dlatego więc sternicy klubu nie mieli większych wątpliwości w podjęciu decyzji. Tym bardziej, że w obliczu fatalnej passy - Vive nie wygrało kolejnych dziesięciu spotkań, ostatnie zwycięstwo notując jeszcze w grudniu ubiegłego roku - zmuszeni byli coś zmienić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×