Marcin Salamonik w swojej karierze z niejednego pieca chleb jadł. W ostatnich latach występował w ŁKS-ie Łódź, MOSiRze Krosno czy Starcie Lublin. Latem podpisał roczny kontrakt z GTK Gliwice, który chce zmazać plamę po nieudanym poprzednim sezonie.
WP SportoweFakty: W przerwie letniej przez GTK Gliwice przeszło prawdziwe tornado. Zgranie było waszym największym problemem w okresie przygotowawczym?
Marcin Salamonik: Problem to zbyt "duże" słowo. Wiadomo, z każdym kolejnym treningiem poznajemy się coraz lepiej. Jest praktycznie nowy zespół i im dłużej będziemy ze sobą, to takie elementy jak zgarnie, rozumienie się na boisku, współpraca między zawodnikami będzie wyglądała coraz lepiej.
[b]
Trener Paweł Turkiewicz mocno rotował składem, cały czas szukał optymalnego ustawienia. Udało wam się wypracować już wiele schematów?[/b]
- Rotowanie składem wiąże się z tym, że mamy całkowicie nowy zespół. Cały czas udoskonalamy elementy taktyki. Gramy w różnych zestawieniach, aby zobaczyć jak funkcjonujemy w różnych ustawieniach.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W Gliwicach powstał całkowicie nowy projekt, którego jednym z liderów ma być właśnie Marcin Salamonik. Czuje pan dużą odpowiedzialność na swoich barkach?
- Nie ma mowy o żadnych liderach. Mamy ciekawy i wyrównany skład. W każdym meczu każdy z nas może być liderem. Ja żadnej presji nie czuję i nikt z klubu sztucznie jej na nas nie wywiera.
GTK może być czołową drużyną I ligi? Na papierze wasz skład wygląda bardzo obiecująco.
- Jak najbardziej możemy być czołową drużyną ligi. Ale żeby do tego doszło musimy grać naprawdę solidną koszykówkę. Zapowiada się na to, że I liga będzie mocniejsza niż sezon temu. Czeka nas dużo pracy, aby stawić czoła wszystkim koszykarskim ekspertom, którzy typują nas do czołówki ligi.
Pierwszy mecz zagracie 25 września w Kołobrzegu. To dobrze, że na inaugurację czeka was tak daleki wyjazd?
- Myślę, że nie ma to najmniejszego znaczenia gdzie i z kim gramy. Trzeba wyjść, zagrać dobry basket i wygrać.
Kotwica Kołobrzeg jest dla większości zespołów małą niewiadomą. Co pan wie o tym zespole?
- Jest to beniaminek, ale z kilkoma uznanymi nazwiskami na poziomie I ligi. Na pewno będą groźni na swoim parkiecie.
Terminarz nie jest łaskawy dla GTK. Najpierw Kotwica, a następnie Max Elektro Sokół Łańcut. Przywiązujecie wagę do takich rzeczy?
- Na chwilę obecną zajmujemy się wyłącznie meczem z Kotwicą. Jestem pewien, że będziemy idealnie przygotowani do tego spotkania. Terminarz jest jaki jest. Mogło być gorzej. Nie ma co zawracać sobie głowy takimi rzeczami, tylko skupić się na graniu.
Na zakończenie zapytam trochę prowokująco. Podziela pan zdanie, iż mistrzem I ligi zostanie Legia Warszawa?
- Podzielam zdanie, że jest kilku faworytów na wygranie ligi, a Legia jest jednym z nich. Z szacunku do innych zespołów nigdy nie można wyłaniać zwycięzcy przed startem ligi.
Rozmawiał Jakub Artych