Alarm w Asseco, strefa mentalna do poprawy

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Asseco Gdynia w pierwszym swoim meczu nowego sezonu zderzyło się w Dąbrowie Górniczej ze ścianą, której w żaden sposób nie zdołało uszkodzić. Po meczu wesołej miny nie miał debiutujący w roli trenera Przemysław Frasunkiewicz.

Wszyscy związani z Asseco Gdynia będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o inauguracji sezonu. Porażka 91:68 w Dąbrowie Górniczej z tamtejszym MKS-em to bowiem słabe wejście w rozgrywki.

Co zadecydowało o tak dotkliwej porażce? - Kompletnie zjadła nas trema. Popełnialiśmy błędy w najprostszych koszykarskich elementach - ocenia mecz Przemysław Frasunkiewicz, który debiutował tym meczem w swojej nowej roli, czyli trenera zespołu.

- Coś, co jeszcze przed tygodniem czy nawet w czasie całego okresu przygotowawczego nie sprawiało nam żadnych problemów, w Dąbrowie Górniczej okazało się rzeczami nie do osiągnięcia - dodaje.

Postawa swoich podopiecznych była dla trenera debiutanta zaskoczeniem in minus. Wszystko bowiem na drodze przygotowań do meczu wydawało się wyglądać dobrze. Ligowa potyczka wszystko jednak brutalnie zweryfikowała.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Ważne, że dowieźliśmy ten wynik (Źródło: TVP S.A.)

- Powiem szczerze, że jestem zdziwiony tym. W czasie okresu przygotowawczego nasza gra wyglądała nieźle. Teraz, gdy przyszedł najważniejszy moment, rozegraliśmy natomiast najgorsze zawody odkąd się spotkaliśmy - mówi.

Jak przekonuje spotkanie w Dąbrowie Górniczej musi służyć nauce na kolejne mecze ligowe. - Mamy nad czym pracować i jest to w mojej opinii przede wszystkim strefa mentalna - kończy Frasunkiewicz.

Asseco ma trochę czasu na przemyślenia i pracę przed kolejnym meczem, który rozegrają dopiero 17 października. Wtedy we własnej hali podejmą beniaminka PLK, ekipę Miasto Szkła Krosno.

Źródło artykułu: